Ta strona korzysta z plików cookie. Musisz zaakceptować zgodę na ich używanie klikając tutaj

Czy warto zdawać egzamin na tłumacza przysięgłego po 40-tce?

Wiem, to nie metryka decyduje.

A jednak, w odniesieniu do wieku funkcjonuje wiele obciążających przekonań. Stąd, myślę, wątpliwości wielu czytelników, co do tego, czy zdawanie egzaminu na tłumacza przysięgłego ‘po czterdziestce’ to w ogóle dobry pomysł. 

Na ten właśnie temat rozmawiam dzisiaj z Beatą Podlaską, tłumaczką przysięgłą j.niemieckiego, moją byłą kursantką, która przygotowania do egzaminu zawodowego  rozpoczęła właśnie po 40-tce.

Renata Świgońska: Dlaczego zdecydowała się Pani zdawać egzamin na tłumacza przysięgłego? 

Beata Podlaska: O wykonywaniu zawodu tłumacza przysięgłego myślałam praktycznie „od zawsze”, ale jak to zwykle bywa, życie pisze czasami różne scenariusze.

Ukończyłam germanistykę oraz studia podyplomowe z zakresu tłumaczeń konferencyjnych i przez wiele lat pracowałam w spółkach z niemieckim kapitałem, w których tłumaczyłam na potrzeby firmy, ale tłumaczenia stanowiły jedynie 20-30% mojej pracy.

Po kilkunastu latach zdecydowałam się na zmianę mojego życia zawodowego; postawiłam na swój rozwój i chciałam w końcu robić to, co lubię, czyli tłumaczyć. Oczywiście mogłam tłumaczyć „bez pieczątki”, ale uprawnienia do wykonywania zawodu tłumacza przysięgłego miały być tą przysłowiową ‘wisienką na torcie’.

Renata Świgońska: Jak długo przygotowywała się Pani do egzaminu?

Beata Podlaska: Do egzaminu przygotowywałam się około 3 lat. Na początku samodzielnie, korzystając z dostępnych na rynku publikacji. Jednak samodzielna nauka do egzaminu okazała się „błądzeniem po omacku”, ponieważ jak wiadomo sama znajomość języka nie wystarcza.

Będąc na urlopie macierzyńskim wykorzystałam czas, że jestem w domu i zdecydowałam się na prowadzony przez Panią kurs mentorski online.

Potrzebowałam wsparcia kogoś bardziej doświadczonego ode mnie, wykonującego zawód tłumacza przysięgłego od dawna – takiego mentora, który przygotuje mnie do egzaminu, usystematyzuje moją wiedzę i udoskonali mój warsztat w zakresie sporządzania tłumaczeń poświadczonych.

Renata Świgońska: Co podczas przygotowań do egzaminu stanowiło dla Pani największe wyzwanie,  z czym było najwięcej trudności?

Beata Podlaska: Jeżeli chodzi o merytoryczną część przygotowania do egzaminu to największym wyzwaniem były dla mnie niewątpliwie teksty prawnicze, ponieważ w mojej dotychczasowej pracy tłumaczyłam teksty innego rodzaju, np. handlowe, techniczne.

Poza tym, aby dobrze tłumaczyć teksty prawnicze trzeba je rozumieć zarówno w języku polskim, jak i obcym. Tłumacz nie musi być prawnikiem, ale musi posiadać podstawową wiedzę z zakresu prawa, umieć odnaleźć się “w gąszczu kodeksów, przepisów i ustaw”.

Jeżeli chodzi o tę prozaiczną część przygotowań,  to wielkim wyzwaniem było dla mnie wygospodarowanie czasu na naukę, pogodzenie przygotowań z pracą i innymi obowiązkami oraz nieustanna walka z prokrastynacją.

Dlatego nigdy nie żałowałam decyzji o zapisaniu się na kurs mentorski, ponieważ musiałam dostosować się do pewnych reguł i do określonego harmonogramu. To mnie mobilizowało i nauczyło systematyczności.

Renata Świgońska: Jakich rad udzieliłaby Pani osobom, które są na początku swojej drogi? Myślę o osobach, które w bliższej lub dalszej przyszłości planują zdobyć uprawnienia zawodowe tłumacza przysięgłego.    

Beata Podlaska: Przede wszystkim uważam, że decyzja o zdobyciu uprawnień do wykonywania zawodu tłumacza przysięgłego powinna być bardzo dobrze przemyślana. To nie może być chwilowy impuls czy kaprys.

W przygotowaniach bardzo ważna jest systematyczność i samodyscyplina. Najlepiej jest zrobić sobie plan działania, aby nie pogubić się w tym wszystkim, bo materiału do opanowania jest naprawdę dużo.

Warto zapisywać, co się zrobiło w danym dniu. Ja starałam się codziennie zrobić „coś”, nawet drobną rzecz, np. uzupełnienie glosariusza.

Nie polecam wykupowania wszystkich dostępnych na rynku publikacji, bo i tak będą stały na półce i kurzyły się – wiem to z własnego doświadczenia. Należy podchodzić do tego zdroworozsądkowo.

Jeżeli ktoś ma taką możliwość to polecam kurs mentorski przygotowujący do egzaminu lub ewentualnie nawiązanie współpracy z doświadczonym tłumaczem przysięgłym.

Renata Świgońska: Mówi się, że wiek 40+ to nie czas ‘na zabawę w rozwój’.  Pani nie tylko ‘po czterdziestce’ zdała egzamin i została tłumaczką przysięgłą, ale rozpoczęła niedawno studia doktoranckie. Co by Pani powiedziała kobietom 40+, które pragną zmiany, ale mają w związku z tym ogromne wątpliwości?

Beata Podlaska: Mam odmienne zdanie na ten temat. Uważam, że każdy wiek jest dobry na rozwój i realizację swoich marzeń.

Nigdy nie jest za późno, aby rozpocząć wszystko od nowa – brzmi  patetycznie – wiem, ale jestem o tym przekonana. Wymaga to oczywiście odwagi, nieustannej pracy nad sobą i wiary we własne siły.

Co chciałabym powiedzieć kobietom 40+ ? Nigdy nie pozwólcie na to, by ktoś gasił Wasz blask tylko dlatego, że razi go w oczy…

Renata Świgońska: Na zakończenie, chciałam zapytać, czy było warto. Wykonuje Pani już zawód tłumacza przysięgłego. Od niedawna prowadzi Pani ‘własną praktykę’ – teraz to Pani codzienność. Czy po zetknięciu się z ‘realiami rynkowymi’ nie jest Pani rozczarowana?

Beata Podlaska: Warto było. Nie żałuję ani jednej nieprzespanej nocy, straconej imprezy czy weekendowego wyjazdu,  warto było się uczyć, warto było podejść do egzaminu i warto wykonywać ten zawód, który daje niesamowicie dużo satysfakcji.

Czasami trzeba postawić wszystko na jedną kartę; moje życie zawodowe zmieniło się o 180 stopni, ale zaryzykowałam i w moim odczuciu jestem zwycięzcą.

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

Beata Podlaska tłumaczka przysięgła języka niemieckiego (TP/23/20), absolwentka filologii germańskiej i studiów podyplomowych w zakresie tłumaczeń konferencyjnych, doktorantka (opiekun naukowy dr hab. Artur Dariusz Kubacki, prof. UP)

Jak skutecznie przygotować się do egzaminu na tłumacza przysięgłego (j.ang.)?

Więcej o EGZAMINIE USTNYM na tłumacza przysięgłego J.ANGIELSKIEGO…z cyklu wywiady z tłumaczami

ZA PIERWSZYM RAZEM zdałam egzamin na tłumacza przysięgłego J.ANGIELSKIEGO… z cyklu wywiady z tłumaczami

Jakie słowniki i książki do egzaminu na tłumacza przysięgłego J.ANGIELSKIEGO?… z cyklu wywiady z tłumaczami

Przygotowania do egzaminu na tłumacza przysięgłego j. angielskiego (1) … z cyklu wywiady z tłumaczami

Egzamin na tłumacza przysiegłego J.HISZPAŃSKIEGO był łatwy…

Pani Renato,

Dziękuję za przesyłanie materiałów dotyczących egzaminu na tłumacza przysięgłego i za informacje dotyczące egzaminu.

Ja podeszłam do egzaminu z języka hiszpańskiego, pisemny zdawałam w listopadzie, ustny w grudniu. Egzamin zdałam i oczekuję też na zaprzysiężenie. Nie posiadam wykształcenia filologicznego, moja znajomość języka hiszpańskiego na poziomie C2 (udokumentowany) to efekt pracy własnej, po prostu jestem samoukiem w tej dziedzinie, przez kilka lat mieszkałam w Hiszpanii. Tłumaczyć ustnie zdarzało mi się często, na styku świata polskiego i hiszpańskiego, w sposób naturalny, to wiele mnie nauczyło. Ponadto przydatne okazały się studia podyplomowe z tłumaczenia, tam nauczyłam się warsztatu tłumaczeniowego, potem zaczęłam współpracować z różnymi biurami tłumaczeń, lepszymi i gorszymi (ze współpracy z jednym nabywam praktycznej umiejętności dochodzenia drogą sądową długów).

Do egzaminu przygotowywałam się w formie nieintensywnej od około pół roku (zbieranie odpowiednich tekstów z prasy hiszpańskiej, od czasu do czasu tekst prawniczy, praca nad słownictwem), intensywne przygotowania zaczęły się po otrzymaniu zawiadomienia o terminie egzaminu – około miesiąc przed, tu już była intensywna praca nad tekstami prawniczymi, glosariuszem, praktyczne ćwiczenia z tłumaczenia.

Co do samego egzaminu, pisemny moim zdaniem był dosyć łatwy, potwierdziły to też osoby wychodzące z sali w tym samym czasie, wyszliśmy z egzaminu pół godziny przed czasem. Moja praca była pokreślona, ale osoby z komisji powiedziały, że nie ma to znaczenia, ważne jest, żeby po przekreśleniu wiadomo było, która wersja jest właściwa. Z egzaminem ustnym było trudniej, chociaż osoby podchodzące w tym samym czasie mówiły coś przeciwnego. Dla mnie sama forma tego egzaminu była zaskoczeniem, wiedziałam, że był nagrywany, ale też się ogromnie zestresowałam. Ponadto miałam wrażenie, że jest bardzo mało czasu na zapoznanie się z tekstem do tłumaczenia, zdania w tłumaczeniu konsekutywnym były dosyć długie, trzeba było notować. Miałam wrażenie, że w komisji była jedna osoba, która znała język hiszpański, zauważyłam, że wypisywała sobie na kartce sformułowania prawnicze, które mogły nastręczać trudności (wiem, że jeden tytuł dokumentu prawniczego przetłumaczyłam zupełnie inaczej niż osoby, z którymi rozmawiałam przed wejściem, zrobiłam to świadomie i ten sposób tłumaczenia został odnotowany).

Jak Pani Joanna (KLIKNIJ TUTAJ, aby wysłuchać relację Pani Joanny) do Warszawy mam pięć godzin drogi, ja wyruszyłam nad ranem – i po egzaminie byłam półżywa, ponadto po egzaminie ustnym byłam przekonana, że nie zdałam, ponieważ moim zdaniem mogłam przetłumaczyć to lepiej, dlatego nie spieszyłam się z telefonem w sprawie wyników, zadzwoniłam dopiero w styczniu po okresie świątecznym. Tym większe było moje zaskoczenie, gdy dowiedziałam się, że przekroczyłam granicę 150 punktów i zdałam. Teraz oczekuję na zaprzysiężenie, mam nadzieję, że wkrótce pojawi się jego termin.

JAK JEST ZORGANIZOWANY EGZAMIN USTNY na tłumacza przysięgłego?… z cyklu wywiady z tłumaczami

Egzamin na tłumacza przysięgłego – PISEMNY (15 grudnia 2014r.) i USTNY (12 stycznia 2015r.). Teksty egzaminacyjne J. ANGIELSKI

Szanowna Pani Renato,

Jako że wskazówki i porady znajdujące się na Pani blogu bardzo przydały mi się w przygotowaniach do egzaminu, postanowiłam, że w ramach odwdzięczenia się podzielę się swoimi wrażeniami z egzaminu z języka angielskiego.

Może zacznę od początku. Pod koniec lipca zeszłego roku wysłałam wniosek o wyznaczenie terminu, a mniej więcej w połowie listopada dostałam odpowiedź z MS. Termin egzaminu został wyznaczony na 15 grudnia. Na egzaminie pojawiły się następujące teksty:
1) tekst o karach w prawie kanonicznym (ekskomunika, suspensa itp.) (PL_EN);
2) tekst o sondażu przeprowadzonym wśród Polaków, który dotyczył wprowadzenia euro do Polski (PL_EN);
3) wyrok sądu apelacyjnego w UK w sprawie karnej (nie jestem w stanie przypomnieć sobie dokładnie, o co tam chodziło). Podczas tłumaczenia tego tekstu bardzo przydała się znajomość książki Leszka Berezowskiego pt. „Jak czytać i rozumieć angielskie dokumenty sądowe w sprawach cywilnych”, bo pojawiło się w nim parę zwrotów omówionych w tej książce np. „Queen’s Council”
i „miscarriage of justice”) (EN_PL);
4) tekst o Unii Europejskiej o mobilności pracowników w obrębie UE (EN_PL).

Moim zdaniem teksty nie były bardzo trudne, ale nie powiedziałabym też, że były proste. Najtrudniejszy był wyrok, bo zawierał kilka dość skomplikowanych zdań.

Te wszystkie cztery teksty udało mi się przetłumaczyć tak szybko, że zdążyłam je sprawdzić (myślę, że to dlatego, że normalnie pracuję jako tłumacz pisemny i jestem przyzwyczajona do szybkiego tłumaczenia). Poza tym nie bolała mnie ręka, bo przed egzaminem dużo pisałam, jak robiłam sobie glosariusze, które zresztą zabrałam na egzamin (swoją drogą bardzo polecam takie rozwiązanie).

Po ponad trzech tygodniach oczekiwania dowiedziałam się, że zdałam :). W dniu 15 grudnia do egzaminu podeszło 27 osób w dwóch grupach – porannej i popołudniowej, zdało tylko 6.

Z kolei egzamin ustny odbył się w poniedziałek 12 stycznia.
Dostałam następujące teksty do przetłumaczenia:
1) tekst o aktach notarialnych (a vista, czyli EN_PL));
2) tekst o składkach na ubezpieczenie pracowników (a vista);
3) tekst o prawach poszczególnych osób w postępowaniu karnym (konsekutywnie, czyli PL_EN);
4) tekst o postępowaniu upadłościowym spółek (konsekutywnie).

Teksty same w sobie również nie były bardzo trudne, ale mimo wszystko ogólnie egzamin był ciężki. Niestety, trafiła mi się osoba, która szybko odczytywała fragmenty (i to momentami dość długie). Bardzo starałam się radzić sobie jakoś, częściowo zapamiętując i zapisując to, co usłyszałam, ale niestety w kilku miejscach byłam zmuszona pominąć informacje (w jednej awaryjnej sytuacji nawet część zdania), bo nie zdążyłam zapamiętać/zapisać wszystkiego, a komisja nie zgodziła się na powtarzanie fragmentów.

Po trzech tygodniach oczekiwania dowiedziałam się, że niestety nie zdałam, ale niewiele mi zabrakło. Myślę, że to w dużej mierze przez pominięcie tych informacji. Gdyby komisja odczytywała fragmenty trochę wolniej, zdążyłabym ogarnąć wszystkie informacje, a to pewnie przełożyłoby się na wyższy wynik. Jestem jeszcze trochę zniechęcona tą porażką, tym bardziej, że bardzo dużo pracy włożyłam w przygotowania do obu części, ale nie odpuszczę. Już wysłałam kolejny wniosek o wyznaczenie terminu egzaminu. Jak ochłonę, to wezmę się w garść i popracuję jeszcze nad tłumaczeniem ustnym, szczególnie nad tym, żeby nawet przy szybkim tempie odczytywania tekstu za wszelką cenę zapamiętać/zapisać wszystko, bo wygląda na to, że pomijanie informacji jest bardzo niemile widziane przez komisję (czemu zresztą nie dziwię się, ale mam żal, że w awaryjnej sytuacji komisja nie zgodziła się na powtórzenie fragmentu, bo takie podejście zupełnie nie przystaje do rzeczywistości).

Gratuluję pomysłu stworzenia i prowadzenia tego bloga, jest on nieocenioną pomocą dla kandydatów na TP.

‘ZDAŁAM EGZAMIN USTNY na tłumacza przysięgłego …z cyklu wywiady z tłumaczami

Następna strona »