Co ma piernik do wiatraka?
W sobotę byłam w klubie fitness. Zrobiłam ‘górę’ i aeroby. Całe 60 minut! Byłam z siebie bardzo zadowolona. Do momentu gdy weszła ONA. Rozłożyła matę i zaczęła ćwiczyć.
Nie mogłam od niej oderwać oczu. Dawno nie widziałam tak dobrze zbudowanej kobiety. Po jej ruchach i pewności siebie, oraz płynności z jaką wykonywała ćwiczenia, widać było, że ćwiczy od dawna.
Akurat finiszowałam na bieżni jak zaczęła robić brzuszki z ciężarkami. Ja nienawidzę tych ćwiczeń, ale w jej wykonaniu to był Mount Everest. Naprawdę było na co popatrzeć! Zbudowała masę mięśniową i chodziła, za przeproszeniem, jak ‘dobrze naoliwiona maszyna’.
Wracałam do domu w kiepskim humorze. Kiedy ja będę mieć taką kondycję? Naprawdę nie było mi do śmiechu.
Ale w domu, popijając zieloną herbatę, przypomniałam sobie tekst Miłosza Brzezińskiego. Miłosz bardzo obrazowo przedstawia w nim proces nabywania nowych umiejętności i uczenia się przez ludzi rzeczy nowych. To jeden z tych kawałków, do których lubię wracać, gdy nadchodzą ‘czarne chmury’.
A więc…
Nauka postępuje skokami. Raz na jakiś czas wskakujemy na wyższy poziom umiejętności, a przedtem przez jakiś czas nic się nie zmienia. Wykonujemy daną czynność na określonym poziomie. I potem znowu skok w górę. I znowu jakiś czas nie robimy postępów. Ten czas, w którym nie ma postępów, stoi się w miejscu, to okres, w którym ludzie najczęściej tracą motywację i odpadają. Skoro bowiem nie robię postępów, znaczy że się nie nadaję!
Otóż nie! Ten okres jest najważniejszy. Właśnie wtedy mózg odwala wielką robotę – mozolnie buduje nowe pomosty nerwowe, wypracowuje nowe odruchy, testuje nowe strategie. I kiedy ta budowa przekroczy pewien próg złożoności, człowiek nagle doznaje olśnienia i zaczyna coś robić lepiej! I znów na tym lepszym poziomie jest długi okres bez postępów, w którym ćwiczymy, niejednokrotnie się przymuszając, bo wiemy, że małe ludziki w głowie znów robią autostrady ze ścieżek myśli i potrzebują na to czasu. Tak właśnie wygląda uczenie się nowych umiejętności (…)
Wytrwałość polega na tym by przetrwać okres, kiedy pozornie nie robi się postępów. Bo udrażniamy wtedy w głowie nowe połączenia nerwowe, a to wymaga czasu. Jak zabliźnianie ran, jak porost włosów i paznokci. To ten sam proces. Trzeba się wtedy dobrze odżywiać, wysypiać i wizualizować cel. Dajemy w ten sposób znak mózgowi, że ma cały czas budować, tak jakbyśmy pobudzali mięśnie na siłowni. Okres bez postępów jest bardzo, ale to bardzo ważny.
Don’t give up!!!