Ta strona korzysta z plików cookie. Musisz zaakceptować zgodę na ich używanie klikając tutaj

Jak tłumaczyć tytuły ustaw na j.polski i na j.obcy?

marzec 25, 2021 · Autor wpisu: · Zostaw komentarz
Tematyka: egzamin pisemny, wiedza prawnicza 

Wiem z doświadczenia, że samodzielne tłumaczenie tytułów ustaw przysparza wiele problemów.

W praktyce tłumacze często korzystają z gotowców. Na rynku wydawniczym można bowiem nabyć tłumaczenia wielu polskich ustaw i kodeksów.

Trzeba jednak pamiętać, że tłumaczenie polskiego kodeksu/ustawy na j.obcy nie ma charakteru wiążącego.  Obowiązuje tylko ustawa. Przekład jest tylko przekładem.

Tłumaczenie aktu normatywnego  to zawsze czyjaś propozycja, lepsza lub gorsza. Idealnej wersji nie ma, a techniki z których korzysta tłumacz oraz sposób, w jaki dokonuje wyboru ekwiwalentów to zawsze jego indywidualy wybór, z którym można się zgodzić lub nie.

Konwencja jezyka docelowego

Jak tłumaczyć tytuły ustaw? Czy wyrazy w tytule ustawy tłumaczymy po kolei? A może kolejność jest obojętna? Czy są tutaj jakieś zasady? A jeżeli tak, to jakie?

Zasada jest taka, że przekładając tytuły ustaw należy uwzględnić konwencję języka docelowego. Przekład ma bowiem funkcjonować w świecie, w którym obowiązuje konwencja języka B.

Zasady tłumaczenia na j.obcy

W krajach anglosaskich przykładem konwencji jest umieszczanie w tytule ustawy tylko roku jej uchwalenia np. The Companies Act 2006.  W Polsce natomiast w tytule ustawy stosuje się pełne daty dzienne.

Tłumacząc tytuł ustawy na j.angielski najlepiej wprowadzić datę za pomocą przyimka ‘of,’ na przykład:

PL Ustawa z dnia 29 września 1994 o rachunkowości

EN The Accounting Act of September 29 1994.

Dodatkowo, gdy sporządzamy tłumaczenie poświadczone, należy dodać, że jest to ustawa polska. Warto także w kwadratowych nawiasach umieścić źródłowy tytuł ustawy:

The Polish Accounting Act of September 29 1994 [Ustawa z dnia 29 września 1994 o rachunkowości]

Ogólna zasada jest taka, że tłumacząc tytuł ustawy na j.angielski dostosowujemy się do konwencji anglosaskiej, czyli:

  • odwracamy szyk wyrazów
  • eliminujemy z niego przyimki
  • wszystkie rzeczowniki, przymiotniki, czasowniki i zaimki piszemy dużą literą

Oczywiście nie zawsze jest to możliwe. Niektóre polskie ustawy mają bowiem bardzo długie tytuły. W takim przypadku tłumaczymy: the Act on [tytuł] of [data].

Zasady tłumaczenia na j.polski

Gdy z kolei  tłumaczymy tytuł angielskiej/niemieckiej ustawy na j.polski, to dostosowujemy przekład do konwencji obowiązującej w j.polskim.

W Polsce konwencję dla polskich aktów normatywnych wyznaczają ‘Zasady techniki prawodawczej’, które określają reguły konstruowania aktów normatywnych przez legislatorów. Poniżej paragraf 16  Zasad techniki prawodawczej.

[Konstrukcja tytułu ustawy]

W tytule ustawy w oddzielnych wierszach zamieszcza się:

  • oznaczenie rodzaju aktu;
  • datę ustawy;
  • ogólne określenie przedmiotu ustawy

Zasada jest więc taka, że datę w tytule polskiej ustawy umieszcza się przed określeniem jej przedmiotu, na przykład:

Ustawa z dnia 16 kwietnia 1993 r. o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji

W Niemczech natomiast obowiązuje inna konwencja. Datę w tytule niemieckiej ustawy umieszcza się po określeniu jej przedmiotu:

Gesetz gegen unlauteren Wettbewerb in der Fassung der Bekanntmachung vom 3. März 2010

Przekładając tytuł  ustawy na j.polski lub j.niemiecki, tłumacz musi pamiętać o zmianie konwencji.  Jak już wspomniałam wcześniej, w tytule ustawy należy uwzględnić konwencję języka docelowego. Przekład ma bowiem funkcjonować w świecie, w którym obowiązuje konwencja języka B.

Na zakończenie, tytułem ciekawostki,  warto dodać, że w Niemczech tytuł ustawy może występować w trzech postaciach: pełnego tytułu, tytułu skróconego oraz skrótu. Pełna postać tytułu jest obligatoryjnym elementem tekstu każdej niemieckiej ustawy, skrócone tytuły tworzy się z myślą o powoływaniu danego aktu w innych aktach, zaś skróty – z myślą o powoływaniu danego aktu w bazach danych, piśmiennictwie prawniczym i w orzecznictwie sądowym.

……

Załącznik do Rozporządzenia Prezesa Rady Ministrów z 20.06.2002 r.  w sprawie „Zasad techniki prawodawczej”

A. Malinowski, Błędy formalne w tekstach prawnych, Warszawa, 2020

B. Kwiatkowska, G.Wierczyński, (tłum.), Niemiecki podręcznik techniki prawodawczej, Gdańsk, 2016

L.Berezowski, Jak czytać, rozumieć i tłumaczyć dokumenty prawnicze i gospodarcze? Podręcznik dla tłumaczy języka angielskiego, Warszawa, 2018

 

Jak tłumaczyć nazwy miejscowości?

Tłumaczenie poświadczone nazw własnych może przyprawić o zawrót głowy, szczególnie gdy chodzi o nazwy miejscowości, które w dokumentach spotykamy na każdym kroku. Niby jest reguła, ale od reguły są wyjątki.

Reguła jest taka, że nazw miejscowości nie tłumaczymy. Zostawiamy je w brzmieniu oryginalnym, ale jeżeli istnieje ich OFICJALNY ODPOWIEDNIK W JĘZYKU DOCELOWYM, używamy go, czyli:

Warszawę będziemy w tekście dokumentu tłumaczyć na j.niemiecki jako Warschau, na przykład:  Seit 25 Jahren wohne ich in Warschau,

ale…

w przypadku tłumaczenia danych teleadresowych , co do zasady,Warszawy nie tłumaczymy, zarówno na j.angielski, jak i j.niemiecki – zostawiamy ją w brzmieniu oryginalnym (kodeks zawodowy tłumacza przysięgłego)

Jan Nowak

ul. Marszałkowska 56

00-876 Warszawa

A co ze stosowaniem pozostałych niemieckich odpowiedników polskich miejscowości? Tutaj trzeba zachować ostrożność.

Przykładowo, większość polskich miast, miasteczek, a nawet wiosek na Górnym i Dolnym Śląsku ma swoje odpowiedniki w j.niemieckim, co jest związane ze skomplikowaną historią stosunków polsko-niemieckich.

Breslau, Kattowitz, Pless mają swoje niemieckie nazwy, bo były kiedyś miastami niemieckimi, ale dzisiaj Wrocław, Katowice i Pszczyna to miasta polskie, dlatego tłumacząc aktualne dokumenty na j.niemiecki zostawiamy je w brzmieniu oryginalnym.

To co możemy ewentualnie zrobić, to w kwadratowym nawiasie wstawić tę historyczną nazwę w naszym tłumaczeniu na j.niemiecki, czyli:

Wrocław [Breslau]

Katowice [Kattowitz]

Pszczyna [Pless]

A co z j.angielskim? Tutaj sprawa wydaje się dużo prostsza.

Zacznijmy od Warszawy. Stolica Polski jako jedyne miasto w Polsce posiada odpowiednik swojej nazwy w j.angielskim. Odpowiednik ten jest powszechnie znany w krajach anglosaskich. Dlatego w tłumaczeniu z j.polskiego na j.angielski Warszawę przetłumaczymy jako Warsaw.

Pozostałe miasta w tłumaczeniu z j.polskiego na j.angielski zostawiamy w brzmieniu oryginalnym – czyli zgodnie z obowiązującą regułą.

Pamietajmy jednak, że gdy Warszawa występuje w zestawieniach, na przykład w nazwie dzielnicy Warszawa Śródmieście, to Warszawy na j.angielski lub j.niemiecki tłumaczyć nie będziemy, czyli przykładowo pełną nazwę:

Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie

przetłumaczymy:

District Court for Warszawa-Śródmieście in Warsaw [Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie]

Regionalgericht für Warszawa-Śródmieście in Warschau [Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia w Warszawie]

I na koniec. Zawsze pamiętamy, że przy szukaniu odpowiedników nazw miejscowości korzystamy z publikacji Komisji Standaryzacji Nazw Geograficznych poza Granicami Rzeczypospolitej Polskiej.

Tłumaczenie stopni i tytułów naukowych w dokumentach szkolnych

styczeń 10, 2021 · Autor wpisu: · Zostaw komentarz
Tematyka: dla początkujących, egzamin pisemny 

Dokumenty szkolne, jak świadectwa, dyplomy oraz suplementy do dyplomów często pojawiają się w praktyce zawodowej tłumacza przysięgłego.

Może merytorycznie nie są najtrudniejsze, ale jest wiele szczegółów, w tym także kwestie poprawnego sporządzenia tego dokumentu od strony formalnej, które sprawiają, że tłumaczenie banalnego świadectwa może być wyzwaniem, szczególnie dla początkującego tłumacza przysięgłego.

Jednym z wyzwań może być tłumaczenie stopni i tytułów naukowych oraz zawodowych.

W Polsce stopniami naukowymi jest doktor i doktor habilitowany. Tytułem naukowym jest tylko tytuł profesora. Magister, licencjat, inżynier, o czym warto pamiętać, to tytuły zawodowe.

Jeżeli chodzi o tłumaczenie, to zasada jest taka, że stopnie naukowe i tytuły zawodowe pozostawia się w oryginalnym brzmieniu, żeby nie wprowadzać nikogo w błąd.

Należy podkreślić, że samo wykonanie tłumaczenia u tłumacza przysięgłego nie jest  równoznaczne z uznaniem dyplomu. Informację na temat równoważności zagranicznych dyplomów wydają bowiem właściwe dla danego kraju instytucje, zajmujące się sprawami uznawalności wykształcenia.

Tłumacz przysięgły nie ma uprawnień do przyrównywania tytułów zawodowych lub stopni naukowych nadanych za granicą do tytułów i stopni nadawanych w Polsce. Byłoby to bowiem formą uznania ich równoważności, a do tego, jak już wspomniałam, uprawnione są odpowiednie instytucje.

Jak już wspomniałam, stopni naukowych i tytułów zawodowych nie tłumaczymy. Dla celów informacyjnych możemy je przetłumaczyć i zapisać kursywą w kwadratowym nawiasie.

Poniżej  przykładowe tłumaczenia z j.niemieckiego i j. angielskiego:

 Dr. [doktor] Eva Mischner

Univ.-Prof.Dr [profesor uniwersytecki doktor]

John Carpenter, PhD [doktor]

INTERPUNKCJA – stopnie i tytuły

Polska interpunkcja lubi zaskakiwać i nie wszystko jest takie oczywiste, jak mogłoby się wydawać. Poniżej garść praktycznych zasad, które mogą się przydać, także na egzaminie na tłumacza przysięgłego.

Niemiecki skrót od stopnia naukowego doktor jest zawsze z kropką, na przykład Dr. Eva Mischner. Tłumacząc dokument na j.polski zostawiamy tak, jak jest w oryginale, z ewentualną uwagą w kwadratowym nawiasie, czyli Dr. [doktor] Eva Mischner

A jak to wygląda w przypadku j.polskiego?

W przypadku polskiego skrótu ‘dr’ kropki nie stawiamy wtedy, gdy występuje w mianowniku l. pojedynczej.

Przykład: Dr Jan Kowalski otrzymał wyróżnienie.

Natomiast po skrócie ‘dr’ w przypadkach innych niż mianownik l. pojedynczej stawiamy kropkę lub dopisujemy końcówkę, czyli napiszemy:

Dawno nie widziałem dr. Jana Kowalskiego (dra Jana Kowalskiego)

UWAGA! Nie stawiamy jednak kropki, gdy skrót ‘dr’ odnosi się do kobiet, ponieważ doktor jest w rodzaju żeńskim nieodmienny.

Mając więc do czynienia z kobietą, nie odmieniamy stopnia naukowego i piszemy: Dawno nie widziałem dr Janiny Kowalskiej

EGZAMIN NA TŁUMACZA PRZYSIĘGŁEGO

Dokumenty szkolne na egzaminie na tłumacza nie występują. Przynajmniej do tej pory się nie pojawiały w angielskiej i niemieckiej grupie językowej.

Pomimo to warto sobie przejrzeć przed egzaminem te dokumenty i propozycje ich tłumaczeń wraz z opisem formalnym. Przykłady tłumaczenia poświadczonego z i na j.niemiecki można znaleźć w książce prof. A.D.Kubackiego: Jak sporządzać tłumaczenia poświadczone dokumentów?

Książka ‘Egzamin na tłumacza przysięgłego. Tłumaczenie ustne. Język angielski’ – wywiad z prof. M.Kuźniakiem i dr. Janem Gościńskim

Bardzo dziękuję za przyjęcie zaproszenia do udzielenia wywiadu. Książka, o której będziemy rozmawiać, ukazała się pod koniec sierpnia 2020 w ramach serii wydawniczej ‘Egzamin na tłumacza przysięgłego’, zainicjowanej przez Wydawnictwo C.H.Beck. 

Na wstępie chciałabym zapytać, skąd pomysł na taką publikację i jak długo trwało pisanie i opracowywanie materiałów?

Kilka lat temu prof. Kuźniak napisał książkę o tłumaczeniach pisemnych na egzaminie na tłumacza przysięgłego języka angielskiego. Ponieważ spotkała się ona z zainteresowaniem czytelników, pomyśleliśmy, że może warto byłoby zmierzyć się teraz z problematyką tłumaczenia ustnego. Chodziło nam o pokazanie filozofii oceniania na konkretnych przykładach. 

Z jednej strony mieliśmy na uwadze kandydatów, którzy mogą być zainteresowani podejściem do przyznawania i odejmowania punktów. 

Z drugiej strony książkę można potraktować jako próbę zapoczątkowania dyskusji wśród specjalistów na temat tego, jak oceniać i czy aktualny system spełnia swoje zadania.

Wreszcie niebagatelną rolę odegrała także chęć wypowiedzenia się w kwestii przekładu rozmaitych terminów, stąd często dość rozbudowane rozważania teoretyczne o charakterze translatorycznym.

Pomysł na napisanie książki zrodził się trzy lata temu i tyle czasu trwało jej opracowywanie, ale trzeba pamiętać, że pisanie musieliśmy pogodzić z rozmaitymi innymi obowiązkami.

Celem książki jest analiza  drugiej części egzaminu, czyli egzaminu ustnego, do którego kandydaci przystępują po uzyskaniu pozytywnego wyniku z części pisemnej. 

Analiza ta oparta jest na zmodyfikowanych kryteriach oceny, wprowadzonych nowelą rozporządzenia Ministra Sprawiedliwości  z dnia 30 października 2018 r. 

Czy kandydat na TP znajdzie w książce informacje na temat sposobu oceny tłumaczeń na egzaminie dzisiaj i dla porównania przed rokiem 2018?

Zmiana sposobu oceniania ma częściowo charakter techniczny. Zamiast pięciu kryteriów są dwa: błędy tłumaczeniowe i błędy językowe. W ramach poprzedniego systemu trzeba było ustalać bardziej szczegółowo, z jakiego rodzaju błędem mamy do czynienia. Obecnie wystarczy po prostu stwierdzić, że kandydat popełnił błąd pierwszego lub drugiego typu.

To uproszczenie klasyfikacyjne samo w sobie nie zmienia sposobu oceny, zatem nie było potrzeby odnosić się w książce do poprzedniego systemu i konfrontować go z obecnym, choć w niektórych przypadkach autorzy dokonywali bardziej szczegółowej kategoryzacji błędu.

Warto natomiast zwrócić uwagę na inne, poważniejsze skutki wprowadzonych zmian w sposobie oceniania.

Po pierwsze, zwiększyły się pułapy dla dwóch kategorii, które pozostały. W efekcie o ile poprzednio na przykład za dykcję i płynność wypowiedzi można było stracić maksymalnie 5 punktów, obecnie można stracić nawet 25.

Na egzaminie z języka angielskiego w dalszym ciągu egzaminatorzy krążą wokół poprzednich 5 punktów, ale pojawiła się możliwość surowszego traktowania kandydatów. W książce nie zliczamy punktów, więc sprawa ta jej nie dotyczy.

Po drugie, bardzo istotną zmianą jest wprowadzenie kategorii błędu krytycznego, co pozwala na ocenianie błędów pod kątem ich wagi. Egzaminatorzy otrzymali zatem narzędzie pozwalające na odbieranie punktów za błąd w zakresie od jednego do dziesięciu.

W książce ten fakt został uwzględniony: pokazano w niej, które błędy można by uznać za krytyczne i jak surowo je ocenić.

Wspomniał Pan o dykcji i płynności wypowiedzi, a przecież analiza błędów kandydatów dotyczy prawie wyłącznie warstwy leksykalno-gramatycznej. Aspekty płynności i sposobu mówienia zostały w książce pominięte. 

Czy ten przykład z podwyższeniem pułapu za dykcję i płynność wypowiedzi jest przypadkowy czy zamierzony?  Czy to rzeczywiście jest problem dla osób przystępujących do egzaminu ustnego?

Co do dykcji, nie interweniujemy, jeżeli kandydata można bez trudu zrozumieć. To jest kwestia estetyki wypowiedzi, a więc pole do subiektywnych ocen jest tutaj ogromne, co jest niebezpieczne.

Różnie natomiast bywa z płynnością. Na ogół nie jest to problem, gdyż kandydaci tłumaczą w miarę sprawnie. Zdarza się jednak, że ktoś przekłada tekst dwa albo trzy razy dłużej niż przeciętnie inni kandydaci. I choć robi to w miarę dobrze, to jednak tak spowolnione tempo wymaga reakcji egzaminatorów przy ocenie.

Półminutowe lub nawet dłuższe przerwy po każdym fragmencie przy tłumaczeniu konsekutywnym wskazują na brak opanowania pewnej istotnej umiejętności związanej z tłumaczeniem ustnym.

Do tej pory egzaminatorzy byli bezsilni, gdyż mogli odjąć tylko 5 punktów. Teraz takie skrajne przypadki przedłużania procesu tłumaczenia mogą być sensowniej ocenione.

Pominięcie aspektów płynnościowych w książce wynika stąd, że trudno je oddać na papierze. Wymagałoby to zastosowania jakiegoś systemu zapisu, na co się nie zdecydowaliśmy, także dlatego, że problemy z płynnością dotyczą niewielkiej grupy zdających.

Ewaluacji tłumaczeń ustnych jest poświęcony V rozdział książki, w którym została dokonana dokładna analiza 16 tekstów egzaminacyjnych. W pracy został przyjęty rozbudowany system oznaczeń błędów.  To bogaty materiał dla osób przygotowujących się do egzaminu. 

Na co kandydat na tłumacza przysięgłego powinien zwrócić uwagę,  studiując ten rozdział książki?

Z punktu widzenia osoby przygotowującej się do egzaminu najważniejsze są fragmenty zaznaczone gwiazdką, gdyż wskazują na błąd kwalifikowany, a więc taki, za który odejmuje się punkty.

Uważne przyjrzenie się błędom kwalifikowanym pozwala na wyrobienie sobie poglądu, jaki jest zakres swobody na egzaminie ustnym. Gwiazdki nakreślają granicę zachowań językowych i tłumaczeniowych uważanych przez egzaminatorów za niedopuszczalne.

Dotykamy tu kwestii najbardziej wrażliwej: gdzie tę granicę przeprowadzić. Wierzymy, że nasza książka rozpocznie dyskusję nad tą złożoną sprawą, nie tylko w gronie anglistów, dzięki czemu uda się doprecyzować kryteria oceny na egzaminie ustnym.

Rzeczywiście te granice poprawności wydają się mniej uchwytne w tłumaczeniu ustnym niż pisemnym, chociażby dlatego, że tłumaczenie ustne jest zawsze mniej dokładnym odzwierciedleniem treści oryginału.  Pomimo to mam wrażenie, że  skala akceptowalności rozwiązań translacyjnych zaproponowana w książce może zaskoczyć niejednego kandydata. 

Zaskoczyć pozytywnie czy negatywnie?

Pozytywnie. 🙂

Kwestia wyważenia proporcji wydaje się jednym z najtrudniejszych wyzwań, przed jakimi stają egzaminatorzy. Z jednej strony nie można być zbyt rygorystycznym, biorąc pod uwagę rozliczne ograniczenia tłumaczenia ustnego. Z drugiej jednak strony w którymś momencie trzeba powiedzieć: nie, tak nie można.

Jeśli da się odnieść wrażenie, że egzaminatorzy są nieco nazbyt pobłażliwi, warto zwrócić uwagę na fakt, że zdawalność na egzaminie ustnym nie jest oszałamiająca, zaś podniesienie poprzeczki by ją obniżyło. A przecież trzeba też brać pod uwagę aspekt socjologiczny: w kraju musi być pewna liczba tłumaczy przysięgłych.

Można by więc powiedzieć tak: interesuje nas tylko jakość i zdaje tylko garstka najlepszych. A trzeba przyznać, że zdarzają się kandydaci absolutnie fantastyczni, dla których tłumaczenie ustne to bułka z masłem. Jednak często to ludzie, którzy już zęby zjedli w kabinach i na egzamin przychodzą z marszu, zdając go śpiewająco. Tylko ilu takich ludzi jest zainteresowanych byciem tłumaczem przysięgłym i chodzeniem na policję czy do sądu za 60 złotych za godzinę.

Wydaje nam się, że musimy dopuścić do zawodu osoby przyzwoicie władające językiem, które konsekwentnie będą doskonalić swój warsztat tłumacza. To jest właśnie pytanie: czy egzamin jest początkiem czy końcem drogi? Tylko jeśli jest końcem, to w jaki sposób kandydaci mają funkcjonować, aby do tego końca dotrzeć?  Gdzie praktykować i jak zarabiać na życie?

W poprzednim systemie ustanawiania tłumaczy przysięgłych właściwie każdy absolwent filologii obcej mógł zostać takim tłumaczem. Obecnie jest to zdecydowanie trudniejsze, ale chyba nie może być horrendalnie trudne.

 Wracając do tego ‘pozytywnego zaskoczenia’, miałam przede wszystkim na myśli wskazanie w analizie także wartościowych rozwiązań translacyjnych kandydatów oraz ekwiwalentów nie najtrafniejszych, ale mieszczących się w granicach akceptowalności. 

To pokazuje, że ocena na egzaminie nie jest zero-jedynkowa i kandydat powinien  się pożegnać z iluzją ‘idealnego wzorca’. Takie podejście sprzyja analizie i refleksji, dlatego w mojej ocenie jest pozytywne.

 Są sytuacje, gdy istnieje tylko jedno poprawne rozwiązanie translacyjne, zwłaszcza w odniesieniu do kwestii gramatycznych, ale wielokroć może być kilka wersji poprawnych ekwiwalentów lub mogą istnieć ekwiwalenty preferowane i dopuszczalne. Wynika to choćby z faktu, że w różnych jurysdykcjach posługujących się językiem angielskim nierzadko występują różne terminy na określenie podobnych lub identycznych zjawisk prawnych.

Egzaminator na pewno ma jakąś koncepcję tłumaczenia tekstu, ale w żadnym razie nie może być do niej bardzo przywiązany. Po pierwsze, nie ma jednego dobrego tłumaczenia, w stosunku do którego wszystkie inne są gorsze albo wręcz niedopuszczalne. Po drugie zaś, kandydaci potrafią zaskoczyć trafnością rozwiązań, które egzaminatorom nie przyszły do głowy.

Książka nie jest więc tylko zapisem rozczarowań egzaminatorów, ale także zapisem ich podziwu dla sprawności wielu egzaminowanych. Poza tym to właśnie przy tłumaczeniu ustnym kwestia braku idealności wybrzmiewa ze szczególną mocą: tu nie ma czasu na cyzelowanie i drobiazgowe analizy – jeśli w miarę poprawnie oddano myśl, drastycznie nie naruszając reguł języka, pozostaje tylko takie rozwiązanie zaakceptować, choćby nawet egzaminator się na nie zżymał.

Czyli jednak oddanie sensu kosztem poprawności? 

Najlepiej byłoby oddać sens w językowo nienagannej formie. 🙂  Gdy jednak trzeba wybierać, zdecydowanie opowiadamy się za sensem. Jeśli brak poprawności go nie narusza  i jeśli nie mamy do czynienia z poważnymi wykroczeniami przeciwko regułom językowym, skłaniamy się ku zaakceptowaniu odpowiedzi. Wypowiedzi ustne rzadko są perfekcyjne, nawet w oficjalnym kontekście.

A propos przykładów prezentowanych w rozdziale V, poświęconym ewaluacji tłumaczeń, to mam pytanie, czy pochodzą one od trzech czy większej liczby kandydatów? Pytam, bo każdy fragment poddany analizie zawiera trzy propozycje tłumaczeń.

Dla każdego tekstu wybrano trzech różnych kandydatów, których tłumaczenia analizowano. Tylko niekiedy ze względu na chęć zaprezentowania jakiegoś ciekawego problemu wykorzystywano tłumaczenia innego kandydata, nienależącego do “głównej” trójki.

Ewaluacja błędów w rozdziale V rozpoczyna się od podania fragmentu tekstu źródłowego. Teksty źródłowe zostały, co prawda, nazwane –  wiadomo, z jakiego tekstu pochodzi dany fragment – nie ma jednak wglądu w całość tekstu. Czy to nie utrudni interpretacji fragmentów tekstów i analizy tłumaczenia w szerszym kontekście?

Też się nad tym zastanawialiśmy. Ostatecznie doszliśmy do wniosku, że w większości sytuacji szerszy kontekst nie jest konieczny. W pozostałych przypadkach, komentując, informowaliśmy o nim.

Poza tym część tekstów jest przytaczana w całości lub prawie w całości. Wreszcie na końcu książki podaliśmy źródła tekstów (o ile było to możliwe), więc kontekst można sobie odtworzyć.

Niewątpliwą atrakcją książki jest dołączenie nagrania  przykładowej części egzaminu ustnego.  Z informacji w książce wynika, że osoba zaproszona do tego nagrania to absolwentka dwusemestralnych studiów poświęconych tłumaczeniom poświadczonym. Trzeba przyznać, że nagranie jest bardzo naturalne i oddaje zmagania egzaminacyjne do tego stopnia, że można odnieść wrażenie, że to prawdziwy egzamin. Jednego w tym wszystkim  brakuje – oceny. Czy ta Pani, którą słyszymy na nagraniu, zdałaby egzamin? Ile punktów otrzymałaby za tłumaczenie poszczególnych tekstów?

 Nie liczyliśmy punktów, gdyż naszym celem było pokazanie możliwej oceny rozmaitych rozwiązań translacyjnych kandydatki. 

Kwestia tego, jak punktacja ta przełożyłaby się na wynik egzaminu, była dla nas drugorzędna, choć przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby sobie punkty po prostu dodać. 

Chodziło nam przede wszystkim o zaprezentowanie filozofii oceny, podejścia do oceniania i jego koncepcji, także w kontekście zainicjowania dyskusji na ten temat.

Ale w jaki sposób dodać te punkty, skoro przy analizowanych tłumaczeniach brakuje punktacji?

Każda gwiazdka to minus jeden punkt, chyba że w komentarzu uznano błąd za krytyczny i odjęto więcej punktów. 

Nie skupiałbym się jednak na takiej arytmetyce. O wiele ważniejsza wydaje nam się analiza typu popełnianych błędów i opracowanie strategii ich unikania. 

Widzimy poziom trudności tekstów, widzimy filozofię oceniania, widzimy rodzaj popełnianych błędów. Na tej podstawie można wyprowadzić wniosek, czy jesteśmy już przygotowani do egzaminu czy też jeszcze nie.

W rozdziale ‘Zakończenie’  znajduje się lista wartościowych rad dla osób chcących się zmierzyć z ustną częścią egzaminu. Kandydat powinien, m.in. umieć sporządzać notatki podczas tłumaczenia konsekutywnego. 

Tłumacze konferencyjni, którzy zawodowo zajmują się tłumaczeniem ustnym, korzystają z zaawansowanych technik notacji.  I tutaj pojawia się pytanie. Czy znajomość technik notacji (symboli) jest konieczna przy zdawaniu egzaminu ustnego na tłumacza przysięgłego?

Pytam, bo zdarza się, że kandydaci swoją porażkę na egzaminie ustnym uzasadniają właśnie brakiem znajomości zaawansowanych technik notacji.

Sporządzanie notatek podczas tłumaczenia konsekutywnego  to decyzja kandydata. Nie ma takiego obowiązku. 

Zdarzają się kandydaci, którzy doskonale sobie radzą bez notatek, bo dysponują świetną pamięcią. Zdarzają się i tacy, którzy notują tylko wybrane fragmenty tekstu do przetłumaczenia, na przykład jakąś liczbę bądź nazwę. 

Komisja nie bierze pod uwagę faktu, czy ktoś notuje ani jak notuje. Nie przeprowadza też żadnej analizy notatek. Mówiąc o tym, że warto umieć sporządzać notatki, mieliśmy na myśli rudymentarne umiejętności w tym zakresie, zbliżone, dajmy na to, do notowania podczas wykładu.  

Zaawansowane techniki notacji nie wydają się potrzebne (choć na pewno nie zaszkodzą), gdyż fragmenty do przełożenia nie są dramatycznie długie.

Uwaga, że warto poćwiczyć sporządzanie notatek, wzięła się stąd, że niektórzy kandydaci sprawiają wrażenie, jak gdyby ostatni raz robili notatki w oparciu o słuchany tekst circa 30 lat wcześniej.

A propos długości fragmentów do tłumaczenia, to mam pytanie. W dwóch przykładowych tekstach w j. polskim w rozdziale VI podwójnym ukośnikiem zostały zaznaczone przerwy w czytaniu zastosowane przez komisję podczas tłumaczenia konsekutywnego.

Z tego, co widzę, to przerwa następuje po każdym zdaniu. Czy czytelnik książki może mieć pewność, że w rzeczywistości egzaminacyjnej wygląda to podobnie? Czy ta przerwa po jednym zdaniu to norma czy może wyjątek? 

I czy w odniesieniu do długości fragmentów oraz tempa czytania tekstów przez komisję obowiązują na egzaminie jakieś reguły?

Przykładowe teksty oddają rzeczywistość egzaminacyjną zarówno co do poziomu trudności, jak i długości fragmentów do przetłumaczenia.

Nie jest tak, że przerwa następuje po każdym zdaniu, jeśli zdania są bardzo krótkie, ale długość fragmentów jest zbliżona do tych w przykładowych tekstach. 

Co zaś do tempa czytania, założenie jest takie, że powinno ono być naturalne, a więc ani nie za szybkie, ani też nie za przesadnie spowolnione.

To, że niektórzy kandydaci mają trudności ze zrobieniem notatki w oparciu o słuchany tekst może także wynikać  z dużego stresu, z jakim przychodzi im się zmierzyć na egzaminie ustnym. 

Na liście rad dla kandydatów jest uwaga, że kandydat powinien nauczyć się zwalczać stres, bo jeżeli nie jest w stanie opanować go podczas egzaminu, może mieć kłopoty na sali sądowej czy posterunku policji, kiedy poziom napięcia będzie jeszcze wyższy. 

W jakim stopniu brak umiejętności radzenia sobie ze stresem może wpłynąć na ocenę z części ustnej egzaminu? 

Komisja nie ocenia faktu, czy ktoś jest zestresowany czy nie, a skupia się jedynie na jakości tłumaczenia. Jeżeli nawet wyraźnie widoczny stres nie wpływa istotnie na poprawność i tempo przekładu, obecność wykładników stresu niczego nie zmienia. 

Zawód tłumacza ustnego jest niestety wysoce stresogenny i kandydat musi sobie umieć ze stresem  radzić: powtórzmy, w życiu może być znacznie gorzej niż na egzaminie. 

Poprzez radzenie sobie ze stresem rozumiemy wszakże nie to, że go nie widać, ale że nie upośledza on wykonania zadania, jakie przed kandydatem postawiono.

W nowelizacji rozporządzenia w sprawie szczegółowego sposobu przeprowadzenia egzaminu na tłumacza przysięgłego z dnia 30 października 2018 r., znajduje się zapis, że  kandydat otrzymuje 2 minuty na przeczytanie tekstów przed rozpoczęciem tłumaczenia a vista. 

A co z liczbą powtórzeń? Ile razy kandydat może prosić komisję o ponowne przeczytanie fragmentu w przypadku tłumaczenia konsekutywnego? 

W przypadku tłumaczenia konsekutywnego można poprosić o powtórzenie jednego fragmentu w odniesieniu do każdego z dwóch tekstów.

Nie wiem, czy Panowie wiecie, że egzamin ustny jest nazywany wśród kandydatów ‘rzeźnią’. Dla wielu osób, które na co dzień ustnie nie tłumaczą i z tłumaczeniem ustnym nie chcą wiązać swojej przyszłości, to często bariera nie do przejścia.

Oczywiście bardzo nam przykro, że egzamin ma tak niepochlebną opinię. Czy jednak zasłużoną?

Popatrzmy: zdawalność na egzaminie z języka angielskiego oscyluje wokół 30 procent. Egzamin pisemny zdaje, mniej więcej, co druga osoba. 

Podobnie ma się rzecz z egzaminem ustnym. Zatem, co druga osoba przystępująca do egzaminu ustnego go zdaje (czasem nawet więcej). Czy można więc mówić o “rzeźni”?

Zdajemy sobie sprawę, że oficjalne tłumaczenia ustne to zasadniczo margines pracy tłumacza przysięgłego. Niemniej jednak, jeżeli już tłumacz przysięgły zostanie na takie tłumaczenie wezwany, jego niekompetencja może mieć bardzo poważne konsekwencje.

Rozumiemy zatem, że pewne poluzowanie rygorów oceny jest wskazane, ale zbyt daleko idące kompromisy już nie.

Nasza książka skupia się na szczegółach i to jest jej słaba strona. Tylko ostatnia jej część daje wgląd w tłumaczenie całościowe. Zaś niezwykle ważnym elementem oceny wydaje się odpowiedź na pytanie: czy kandydat by sobie poradził.

Jeśli wyraźnie widać, że mimo pewnych braków językowych czy terminologicznych wróciłby z sądu czy prokuratury z tarczą, egzamin powinien zdać.

Wróciłby ‘z tarczą’?

Czyli – inaczej mówiąc – poszedłszy do sądu, prokuratury, notariusza czy na posterunek policji, poradziłby sobie z tłumaczeniem, nie popełnił istotnych błędów merytorycznych, spełnił przynajmniej poprawnie swoją rolę i wiedział, jak zręcznie pokonywać trudności przekładowe, jeśliby się na takie natknął.

Kwestiom praktycznym, czyli temu, jak radzić sobie podczas tłumaczenia ustnego w sądzie, jest poświęcony aneks na końcu książki. To niewątpliwie bardzo wartościowy element publikacji, tym bardziej że egzamin na tłumacza przysięgłego w obecnym kształcie nie sprawdza wiedzy kandydata na temat pragmatyki wykonywania zawodu. 

Skąd decyzja o pokazaniu praktycznego aspektu zawodu tłumacza przysięgłego w książce o egzaminie, który w ocenie wielu jest niepraktyczny  i z praktyką zawodową ma niewiele wspólnego?

Zakończenie jest właśnie pokazaniem przyszłości, zbiorem informacji, jak czasem będzie wyglądać działalność zawodowa tych, którzy zostaną tłumaczami przysięgłymi.

Co zaś do niepraktyczności egzaminu? Oczywiście prawdziwe życie tłumacza ustnego odbiega od warunków stworzonych na egzaminie. Wydaje nam się jednak, że w tym kontekście warto wziąć pod uwagę dwie rzeczy.

Po pierwsze, nie jest łatwo podczas egzaminu odtwarzać prawdziwe sytuacje. Wymagałoby to zaangażowania znacznych środków i byłoby organizacyjne bardzo trudne. 

Po drugie zaś, myślimy, że jeżeli ktoś zda egzamin w takiej formie, jaką on teraz ma, powinien sobie poradzić w prawdziwym życiu tłumaczeniowym. Co oczywiście nie znaczy, że nie należy pracować nad formą i treścią egzaminu. Warto tylko pamiętać, zgłaszając różne uwagi, nad niezależnymi od komisji uwarunkowaniami, które nie są łatwe do obejścia.

Formie części ustnej egzaminu na tłumacza przysięgłego, a dokładniej przebiegowi  egzaminu, poświęcony jest IV rozdział książki.  W rozdziale tym jest mowa także o błędzie krytycznym, a więc szczególnie jaskrawym zniekształceniu treści tekstu źródłowego, które ma miejsce w procesie przekładu.  

Błąd krytyczny został wprowadzony, w związku z modyfikacją kryteriów oceny na egzaminie w 2018 r., o czym wspominaliśmy na początku wywiadu. Z czego najczęściej wynikają błędy krytyczne? W jaki sposób ich unikać?

W tłumaczeniu ustnym niestety znacznie łatwiej jest popełnić błąd krytyczny niż w tłumaczeniu pisemnym, w tłumaczeniu konsekutywnym zaś jeszcze łatwiej niż w tłumaczeniu a vista. 

Powody są dość oczywiste: mniejsza ilość czasu na analizę oraz brak dostępu do tekstu w przypadku tłumaczenia konsekutywnego. Te czynniki trzeba wziąć pod uwagę, podejmując decyzję, czy mamy do czynienia z błędem krytycznym. 

Niemniej jednak, jeżeli w tłumaczeniu mowa jest o czymś wyraźnie innym niż w tekście źródłowym, czyli jeżeli sens tego tekstu został mocno zniekształcony, nie może być wątpliwości, że popełniono błąd krytyczny.

Mówiąc potocznym językiem, można by stwierdzić, że błąd krytyczny to taki, który prowokuje słuchającego do wykrzyknięcia: Zaraz, ale przecież nie o to tu chodzi!

 Co do unikania błędów krytycznych wydaje się, że najlepszą metodą jest maksymalna koncentracja. Tyle że, na nieszczęście, łatwiej to powiedzieć niż zrobić.

Zakładam, że część czytelników, pod wpływem lektury książki postanowi rozpocząć przygotowania do części ustnej egzaminu, pomimo to że nigdy do tej pory ustnie nie tłumaczyła lub tłumaczyła sporadycznie w trakcie studiów.

Prawdopodobnie będą się zastanawiać, czy bez praktyki zawodowej w zakresie tłumaczenia ustnego jest w ogóle sens zabierania się za ten temat. A jeżeli tak, to od czego zacząć przygotowania do części ustnej egzaminu?

Przede wszystkim warto pamiętać, że przygotowania muszą iść dwutorowo: trzeba dbać o rozwijanie umiejętności i tłumaczenia pisemnego, i ustnego. Niestety nie da się zdać egzaminu, posiadając tylko jedną z powyższych umiejętności.

Zdarza się, choć rzadko, że ktoś przystępuje do egzaminu ustnego trzeci raz, co znaczy, że trzy razy zdał część pisemną, ale nie jest w stanie poradzić sobie z częścią ustną. Są zatem osoby, które mają znakomite predyspozycje do tłumaczenia pisemnego i niewielkie w zakresie tłumaczenia ustnego. I bywa, że mimo najszczerszych chęci komisji niewiele się tu da zrobić. Na szczęście są to przypadki bardzo odosobnione i często osoby przystępujące do egzaminu ustnego po raz drugi odnoszą sukces.

Wydaje się, że jedyną metodą przygotowania do części ustnej są ćwiczenia. Oczywiście praktykujący tłumacze ustni są tu w lepszej sytuacji, gdyż tych naturalnych ćwiczeń mają za sobą sporo, ale nawet jeśli się takim tłumaczem nie jest, chyba nie jest trudno po prostu ćwiczyć samemu lub wespół z drugą osobą. 

Jeśli chodzi o tłumaczenie a vista, samodzielne ćwiczenie jest bardzo proste. Natomiast w przypadku tłumaczenia konsekutywnego, można skorzystać z pomocy automatycznych czytników tekstu albo pracować w parze.

Dobór tekstów też nie powinien być problemem: na stronie internetowej Ministerstwa Sprawiedliwości zamieszczono przykładowe teksty, które mogą stanowić wzór. 

Sądzę, że regularna praktyka tego rodzaju daje dużą szansę na zdanie części ustnej. Natomiast brak praktyki wydaje się gwarantować niepowodzenie.

Na stronie Ministerstwa Sprawiedliwości są, owszem, przykładowe teksty do tłumaczenia, ale wzorców, tzn. gotowych tłumaczeń, nie ma. Kandydaci byliby zapewne bardzo zainteresowani dostępem do takich gotowców.

Wzorców nie ma także w pierwszej książce  prof. Kuźniaka. Znajduje się tam tylko bardzo dokładna analiza językowa błędów na egzaminie pisemnym. 

Czy jest szansa na takie wzorcowe tłumaczenia w wykonaniu członków i konsultantów komisji egzaminacyjnej?

Trudno, żeby członkowie i konsultanci stawiali się w roli wyroczni, która dekretowałaby, jak należy tłumaczyć. Nie ma jednej wersji tłumaczenia ani nawet wzorcowej wersji tłumaczenia. 

Rolę egzaminujących pojmujemy tak, że odrzucają oni tylko niemożliwe do zaakceptowania opcje, dopuszczając wszystko to, co zaczyna się od względnej akceptowalności. 

Często przyjmuje się nawet nie najlepsze tłumaczenia, jeśli tylko w jakiś sposób się bronią, zwłaszcza w przypadku tłumaczenia ustnego.

Nie aspirujemy do roli osób, które mówią kandydatom: proszę tak tłumaczyć. Czy wtedy kandydaci mieliby się takich tłumaczeń uczyć? Zwłaszcza że często nie ma zgody wśród specjalistów, jaka jest najlepsza wersja, a może po prostu nie ma najlepszej wersji, są tylko względnie dobre.

Myślę, że otwartość  i brak dogmatyzmu, jaki nieuchronnie wiąże się ze sporządzaniem wzorców, są zaletami. Nie zakładamy, że coś musi być przetłumaczone tak i tak, a kandydaci potrafią zaskoczyć oryginalnymi i trafnymi rozwiązaniami.

Bardzo dziękuję za tę odpowiedź. Myślę, że uświadomi ona wielu osobom, że poszukiwanie idealnego tłumaczenia, z którego można by się uczyć przekładu, jest z góry skazane na niepowodzenie.

Wszak przekładów może być tyle, ilu jest tłumaczy – zawsze będą tłumaczenia lepsze i gorsze.  Na ich jakość wpływ ma indywidualny warsztat pracy i umiejętność radzenia sobie z różnymi wyzwaniami translacyjnymi, czyli coś, czego nie da się nauczyć na zasadzie ‘kopiuj wklej’.

No właśnie, skoro nie od analizy gotowego tłumaczenia, to od czego osoba aspirująca do zostania tłumaczem przysięgłym  powinna zacząć przygotowania.

Pytam, bo obydwaj Panowie jesteście nie tylko autorami książki i pracujecie w Państwowej Komisji Egzaminacyjnej, ale jesteście także cenionymi dydaktykami  specjalistycznego przekładu prawniczego oraz nauczycielami akademickimi.   Dlatego na zakończenie naszej rozmowy chciałabym poprosić o parę praktycznych wskazówek.  

Na co kandydat na tłumacza przysięgłego powinien szczególnie zwrócić uwagę w procesie przygotowania do egzaminu, także pisemnego? Skąd ma wiedzieć, co jest prawidłowe, a co nie? Czym ma się kierować?

Najważniejszy jest krytycyzm. Na rynku jest wiele różnych tłumaczeń, opracowań dotyczących tłumaczenia i książek z ćwiczeniami tłumaczeniowymi. Zawierają one mnóstwo  wartościowych rozwiązań, ale korzystanie z tych pomocy nie zwalania nas z myślenia. Bądźmy czujni, bo nie każda sugestia jest trafna, a poza tym możemy mieć także własne pomysły.

Przygotowanie się do egzaminu nie powinno polegać tylko na opanowywaniu słownictwa, ale także na zgłębianiu rozmaitych zagadnień prawnych, dzięki czemu będziemy w stanie wybrać najwłaściwszą dla danego tekstu i kontekstu technikę tłumaczeniową.

Chciałoby się czytać tylko takie prace, w których widać, że kandydat rozumie, o czym pisze, a nie głównie podkłada wyuczone polskie słowa pod angielskie czy odwrotnie. I – dodajmy na koniec ku chwale zdających – wcale nierzadko zdarzają się tłumaczenia, których precyzja i klarowność budzą i podziw, i zazdrość.

Piękne i budujące słowa na zakończenie. Mam nadzieję, że lektura książki zachęci tłumaczy do odkrywania tkwiącego w nich potencjału i da im więcej wiary w swoje możliwości.

Bardzo dziękuję za wszystkie uwagi i spostrzeżenia. Życzę także, aby publikacja ta zapoczątkowała dyskusję wśród specjalistów na temat tego, jak oceniać tłumaczenia  oraz czy aktualny system oceny na egzaminie spełnia swoje zadania. 

—————

Dr hab. Marek Kuźniak, prof. Uwr – członek Państwowej Komisji Egzaminacyjnej do przeprowadzania egzaminu na tłumacza przysięgłego w Ministerstwie Sprawiedliwości, językoznawca, profesor Uniwersytetu Wrocławskiego w Zakładzie Translatoryki Instytutu Filologii Angielskiej, pomysłodawca i kierownik Studiów Podyplomowych Angielskiego Języka Specjalistycznego (SPAJS) na Uniwersytecie Wrocławskim, tłumacz przysięgły języka angielskiego, autor trzech monografii oraz kilkudziesięciu artykułów z zakresu lingwistyki kognitywnej, przekładoznawstwa oraz filozofii języka.

Dr Jan Gościński – konsultant Państwowej Komisji Egzaminacyjnej do przeprowadzania egzaminu na tłumacza przysięgłego w Ministerstwie Sprawiedliwości, absolwent polonistyki (Uniwersytet Jagielloński w Krakowie) i anglistyki (Uniwersytet Śląski w Katowicach), adiunkt w Katedrze Dydaktyki Przekładu (Uniwersytet Pedagogiczny w Krakowie), czynny tłumacz przysięgły języka angielskiego, autor monografii „Angielskie orzeczenia w sprawach karnych” (2019) oraz artykułów z zakresu przekładu, zwłaszcza prawniczego.

Czy warto zdawać egzamin na tłumacza przysięgłego po 40-tce?

Wiem, to nie metryka decyduje.

A jednak, w odniesieniu do wieku funkcjonuje wiele obciążających przekonań. Stąd, myślę, wątpliwości wielu czytelników, co do tego, czy zdawanie egzaminu na tłumacza przysięgłego ‘po czterdziestce’ to w ogóle dobry pomysł. 

Na ten właśnie temat rozmawiam dzisiaj z Beatą Podlaską, tłumaczką przysięgłą j.niemieckiego, moją byłą kursantką, która przygotowania do egzaminu zawodowego  rozpoczęła właśnie po 40-tce.

Renata Świgońska: Dlaczego zdecydowała się Pani zdawać egzamin na tłumacza przysięgłego? 

Beata Podlaska: O wykonywaniu zawodu tłumacza przysięgłego myślałam praktycznie „od zawsze”, ale jak to zwykle bywa, życie pisze czasami różne scenariusze.

Ukończyłam germanistykę oraz studia podyplomowe z zakresu tłumaczeń konferencyjnych i przez wiele lat pracowałam w spółkach z niemieckim kapitałem, w których tłumaczyłam na potrzeby firmy, ale tłumaczenia stanowiły jedynie 20-30% mojej pracy.

Po kilkunastu latach zdecydowałam się na zmianę mojego życia zawodowego; postawiłam na swój rozwój i chciałam w końcu robić to, co lubię, czyli tłumaczyć. Oczywiście mogłam tłumaczyć „bez pieczątki”, ale uprawnienia do wykonywania zawodu tłumacza przysięgłego miały być tą przysłowiową ‘wisienką na torcie’.

Renata Świgońska: Jak długo przygotowywała się Pani do egzaminu?

Beata Podlaska: Do egzaminu przygotowywałam się około 3 lat. Na początku samodzielnie, korzystając z dostępnych na rynku publikacji. Jednak samodzielna nauka do egzaminu okazała się „błądzeniem po omacku”, ponieważ jak wiadomo sama znajomość języka nie wystarcza.

Będąc na urlopie macierzyńskim wykorzystałam czas, że jestem w domu i zdecydowałam się na prowadzony przez Panią kurs mentorski online.

Potrzebowałam wsparcia kogoś bardziej doświadczonego ode mnie, wykonującego zawód tłumacza przysięgłego od dawna – takiego mentora, który przygotuje mnie do egzaminu, usystematyzuje moją wiedzę i udoskonali mój warsztat w zakresie sporządzania tłumaczeń poświadczonych.

Renata Świgońska: Co podczas przygotowań do egzaminu stanowiło dla Pani największe wyzwanie,  z czym było najwięcej trudności?

Beata Podlaska: Jeżeli chodzi o merytoryczną część przygotowania do egzaminu to największym wyzwaniem były dla mnie niewątpliwie teksty prawnicze, ponieważ w mojej dotychczasowej pracy tłumaczyłam teksty innego rodzaju, np. handlowe, techniczne.

Poza tym, aby dobrze tłumaczyć teksty prawnicze trzeba je rozumieć zarówno w języku polskim, jak i obcym. Tłumacz nie musi być prawnikiem, ale musi posiadać podstawową wiedzę z zakresu prawa, umieć odnaleźć się “w gąszczu kodeksów, przepisów i ustaw”.

Jeżeli chodzi o tę prozaiczną część przygotowań,  to wielkim wyzwaniem było dla mnie wygospodarowanie czasu na naukę, pogodzenie przygotowań z pracą i innymi obowiązkami oraz nieustanna walka z prokrastynacją.

Dlatego nigdy nie żałowałam decyzji o zapisaniu się na kurs mentorski, ponieważ musiałam dostosować się do pewnych reguł i do określonego harmonogramu. To mnie mobilizowało i nauczyło systematyczności.

Renata Świgońska: Jakich rad udzieliłaby Pani osobom, które są na początku swojej drogi? Myślę o osobach, które w bliższej lub dalszej przyszłości planują zdobyć uprawnienia zawodowe tłumacza przysięgłego.    

Beata Podlaska: Przede wszystkim uważam, że decyzja o zdobyciu uprawnień do wykonywania zawodu tłumacza przysięgłego powinna być bardzo dobrze przemyślana. To nie może być chwilowy impuls czy kaprys.

W przygotowaniach bardzo ważna jest systematyczność i samodyscyplina. Najlepiej jest zrobić sobie plan działania, aby nie pogubić się w tym wszystkim, bo materiału do opanowania jest naprawdę dużo.

Warto zapisywać, co się zrobiło w danym dniu. Ja starałam się codziennie zrobić „coś”, nawet drobną rzecz, np. uzupełnienie glosariusza.

Nie polecam wykupowania wszystkich dostępnych na rynku publikacji, bo i tak będą stały na półce i kurzyły się – wiem to z własnego doświadczenia. Należy podchodzić do tego zdroworozsądkowo.

Jeżeli ktoś ma taką możliwość to polecam kurs mentorski przygotowujący do egzaminu lub ewentualnie nawiązanie współpracy z doświadczonym tłumaczem przysięgłym.

Renata Świgońska: Mówi się, że wiek 40+ to nie czas ‘na zabawę w rozwój’.  Pani nie tylko ‘po czterdziestce’ zdała egzamin i została tłumaczką przysięgłą, ale rozpoczęła niedawno studia doktoranckie. Co by Pani powiedziała kobietom 40+, które pragną zmiany, ale mają w związku z tym ogromne wątpliwości?

Beata Podlaska: Mam odmienne zdanie na ten temat. Uważam, że każdy wiek jest dobry na rozwój i realizację swoich marzeń.

Nigdy nie jest za późno, aby rozpocząć wszystko od nowa – brzmi  patetycznie – wiem, ale jestem o tym przekonana. Wymaga to oczywiście odwagi, nieustannej pracy nad sobą i wiary we własne siły.

Co chciałabym powiedzieć kobietom 40+ ? Nigdy nie pozwólcie na to, by ktoś gasił Wasz blask tylko dlatego, że razi go w oczy…

Renata Świgońska: Na zakończenie, chciałam zapytać, czy było warto. Wykonuje Pani już zawód tłumacza przysięgłego. Od niedawna prowadzi Pani ‘własną praktykę’ – teraz to Pani codzienność. Czy po zetknięciu się z ‘realiami rynkowymi’ nie jest Pani rozczarowana?

Beata Podlaska: Warto było. Nie żałuję ani jednej nieprzespanej nocy, straconej imprezy czy weekendowego wyjazdu,  warto było się uczyć, warto było podejść do egzaminu i warto wykonywać ten zawód, który daje niesamowicie dużo satysfakcji.

Czasami trzeba postawić wszystko na jedną kartę; moje życie zawodowe zmieniło się o 180 stopni, ale zaryzykowałam i w moim odczuciu jestem zwycięzcą.

Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana.

Beata Podlaska tłumaczka przysięgła języka niemieckiego (TP/23/20), absolwentka filologii germańskiej i studiów podyplomowych w zakresie tłumaczeń konferencyjnych, doktorantka (opiekun naukowy dr hab. Artur Dariusz Kubacki, prof. UP)

Repertorium tłumacza przysięgłego po dłuższej przerwie

czerwiec 30, 2020 · Autor wpisu: · Zostaw komentarz
Tematyka: KOZ, repertorium, ustawa UZTP 

Szanowna Pani Renato,

dziękuję za Pani wpisy, są niezmiernie przydatne.

Jestem tłumaczem przysięgłym, który zaprzestał działalności prawie 9 lat temu, zajęłam się inną branżą.

Ostatni wpis w moim repertorium miał miejsce 10 lat temu i przyznam się, że nie wiem co
dalej zrobić, gdyż to był jednocześnie wpis, który zajął przedostatni wers w repertorium, a chciałabym powrócić do wykonywania tłumaczeń.

Powinnam repertorium oddać do sądu? Czy zakupując nowe – papierowe – mam obowiązek rejestracji tej książki? Gdy 16 lat temu dostałam repertorium, musiałam postarać się o jego ‘opieczętowanie’ w sądzie.

Będę niezmiernie wdzięczna za pomoc.

Czy tłumacz przysięgły może zaprzestać działalności?

Czytelniczka  wspomina, że zaprzestała działalności prawie 9 lat temu.

Zacznijmy więc od odpowiedzi na pytanie, czy tłumacz przysięgły może zaprzestać działalności na tak długi okres czasu.

Od razu doprecyzuję, że nie chodzi o działalność gospodarczą w rozumieniu ustawy Prawo przedsiębiorców. Chodzi o wykonywanie czynności tłumacza przysięgłego w rozumieniu ustawy o zawodzie tłumacza przysięgłego.

Zgodnie z obecnie obowiązującymi przepisami tłumacz przysięgły może zaprzestać wykonywania swoich czynności na okres nie dłuższy niż 5 lat.*

 Jak zawiesić wykonywanie czynności?

Od strony formalnej wygląda to tak, że minister sprawiedliwości zawiesza tłumacza przysięgłego, na jego wniosek, w drodze decyzji,  na okres wskazany przez tłumacza we wniosku. Okres ten nie może być dłuższy nie 5 lat

Tłumacz przysięgły, który chce się ‘zawiesić’ na parę lat, powinien pobrać odpowiedni formularz wniosku ze strony ministerstwa sprawiedliwości, wypełnić go i przesłać do ministerstwa.

Czytelniczka wspomniała, że  ostatni wpis w repertorium miał miejsce 10 lat temu.

Myślę, że w takiej sytuacji, jak ona,  jest więcej tłumaczy.

Tajemnicą poliszynela jest, że spora część tłumaczy przysięgłych na ministerialnej liście nie wykonuje aktywnie tego zawodu. Wniosków o zawieszenie nie wysyłają nie tyle z powodu zaniedbania, co z  czystej niewiedzy.

Przypominam, że przepis wprowadzający możliwość zawieszenia TP na jego własny wniosek został wprowadzony do ustawy o zawodzie tłumacza przysięgłego dopiero podczas jednej z ostatnich nowelizacji.

Planując przerwę w wykonywaniu zawodu, warto także pamiętać o art. 11 ust.1 UZTP, mianowicie minister sprawiedliwości może, w drodze decyzji, samodzielnie zawiesić tłumacza przysięgłego na okres 5 lat, jeżeli nie wykonuje on czynności przez okres dłuższy niż 3 lata, licząc od dnia ostatniej czynności.

Jak prowadzić repertorium ‘po przerwie’

Wracając jednak do pytania o repertorium czynności tłumacza przysięgłego. Czytelniczka pyta, czy powinna oddać je do sądu w celu opieczętowania.

Rzeczywiście przed rokiem 2005 nowe repertorium należało ‘opieczętować’ w sądzie. Obecnie nie ma takiego obowiązku.

Od wejścia w życie ustawy o zawodzie tłumacza przysięgłego dużo zmieniło się w temacie kontroli repertorium.  Nie jest już ono kontrolowane przez sąd, ale przez urzędy wojewódzkie.

A propos prowadzenia repertoriów, na stronie ministerstwa sprawiedliwości, w sekcji Tłumacze Przysięgli – Komisja Odpowiedzialności Zawodowej – znajdują się zasady oceny poprawności prowadzenia repertorium czynności tłumacza przysięgłego.Warto się z nimi zapoznać!

Tłumaczom przysięgłym powracającym do wykonywania zawodu po tak długiej przerwie, polecam także przejrzeć wystąpienia pokontrolne publikowane przez urzędy wojewódzkie, które są dostępne w Biuletynie Informacji Publicznej. Lektura tych ‘urzędniczych’ protokołów da pogląd, jak takie kontrole wyglądają od środka.

Wsparcie dla niepraktykujących tłumaczy przysięgłych

Jeżeli jesteś ‘starym’ TP i chcesz, po przerwie, wrócić do wykonywania zawodu,  masz prawdopodobnie sporo wątpliwości. Z pytaniami zapraszam do mojej grupy na FB ‘Młodzi tłumacze przysięgli, którzy od niedawna wykonują zawód TP’.  I niech nie peszy Cię przymiotnik ‘młody’ w nazwie tej grupy.

Założyłam tę grupę, bo chciałam stworzyć przestrzeń, gdzie tłumacze przysięgli będą mogli zadawać proste i banalne pytania dot. kwestii zawodowych, nie narażając się przy tym na ośmieszenie, złośliwości czy szykany ze strony pozostałych koleżanek i kolegów po fachu. Jeżeli chcesz wrócić, i masz pytania – zapraszam.

—-

* ustawa z dnia 25 listopada 2004 r.  o zawodzie tłumacza przysięgłego (art.11 ust.1)

Dla początkujących: Gotowce w pracy tłumacza

Skontaktowała się ze mną młoda dziewczyna. Przygotowuje się samodzielnie do egzaminu na tłumacza przysięgłego j. niemieckiego. Poprosiła o dodatkowe wskazówki.

– Co się Pani udało zrobić  z granatowego Kubackiego*? – zapytałam

– Udało mi się przepisać większość tłumaczeń. Tłumaczenia profesora przepisuję regularnie do zeszytu – odpowiedziała

– A tę brązową książkę** Pani ma? Z tekstów źródłowych Pani korzysta? – kontynuuję

– Korzystam tylko z granatowej książki. Z tej, gdzie są gotowe tłumaczenia. Łatwiej  mi się uczyć, jak te tłumaczenia przepisuję ręcznie – przyznała

Porozmawiałyśmy jeszcze chwilę. Wyjaśniłam tej sympatycznej, młodej osobie, że w ten sposób nigdy nie nauczy się tłumaczyć. Przepisując gotowe tłumaczenia bez analizy tekstu źródłowego może zostać, co najwyżej, sekretarką.

Co z gotowcami?

Osobiście za nimi nie przepadam. Dlaczego? Bo u tłumaczy ‘wyłączają myślenie’. Szczególnie u tych początkujących.

Logika początkującego tłumacza jest prosta, mianowicie, aby nauczyć się tłumaczyć, muszę najpierw zobaczyć, jak ktoś inny to zrobił. Bo niby skąd mam wiedzieć, jak zrobić to poprawnie. Dlatego potrzebuję gotowców. Dzięki nim nauczę się poprawnie tłumaczyć (sic!)

Niestety, zbiór gotowych tłumaczeń to nie podręcznik ‘know-how’. Rzeczywistość jest bardziej skomplikowana.

Na czym polega przekład?

Przekład to transformacja. Tekstu z jednego języka na tekst w drugim języku.  Wbrew pozorom to czynność złożona. Kilkuetapowa.

Etap I. Idź do źródła

Na początku musisz się bardzo dobrze zapoznać z tekstem źródłowym. Aby zrozumieć tekst prawniczy, powinieneś go przeczytać minimum dwa, trzy razy.

Pamiętaj, NAJWAŻNIEJSZE DLA TŁUMACZA JEST ŹRÓDŁO. Większość błędów w przekładzie, w tym błędów krytycznych, bierze się właśnie z braku zrozumienia tekstu źródłowego.

Etap II. Szukaj podobnego

Drugi etap to terminologia i frazeologia specjalistyczna. Gdzie jej szukać? W tekstach paralelnych.

Tłumacząc, przykładowo, polski wyrok rozwodowy na j.niemiecki, musisz koniecznie dotrzeć do wyroków niemieckich. Wyroki rozwodowe, wydane przez niemieckie sądy,  to teksty paralelne. Znajdziesz tam potrzebne terminy i związki frazeologiczne

TEKSTY PARALELNE TO NAJWAŻNIEJSZY PUNKT ODNIESIENIA DLA TŁUMACZA.

Do słowników sięgasz na samym końcu, bo… w tłumaczeniu króluje kontekst.

Etap III. Dokonaj transformacji

Etap trzeci to translacja sensu stricto. Rządzi się ona swoimi prawami (patrz: strategie i techniki tłumaczenia, nieprzystawalność systemów prawnych, rodzaje ekwiwalencji).

Brak znajomości ‘tych praw’ skutkuje błędami translacyjnymi, za które możesz słono zapłacić w trakcie swojej praktyki zawodowej.

Odpowiedzialność odszkodowawcza przewidziana przepisami kodeksu cywilnego dotyczy nie tylko tłumaczy przysięgłych, ale także zwykłych tłumaczy ‘freelancerów’.

Dołącz do mojej grupy na Facebooku

Mam nadzieję, że będziesz już wiedzieć, że gotowiec nie jest ‘lekiem na  całe zło’, a przekład prawniczy to proces składający się z kilku etapów.

Jeżeli chcesz się specjalizować w przekładzie prawniczym lub myślisz o egzaminie na tłumacza przysięgłego, dołącz do mojej grupy na Facebooku – Przygotowanie do egzaminu na tłumacza przysięgłego – j.ang. i j.niem.

Znajdziesz tam wiele wartościowych rad i wskazówek, z pierwszej ręki, wraz z informacjami o tekstach, które były do tłumaczenia w ministerstwie sprawiedliwości podczas ostatnich sesji egzaminacyjnych. Zapraszam serdecznie


* A.D.Kubacki, K.Dahlmanns: ‘Jak sporządzać tłumaczenia poświadczone?’,  Chrzanów 2014

** J.Iluk, A.D.Kubacki: Wybór polskich i niemieckich dokumentów do ćwiczeń translacyjnych, Warszawa 2006

Czy tłumacz przysięgły może prowadzić działalność nierejestrową? Czy działalność tłumacza przysięgłego podlega pod działalność regulowaną?

Dzień dobry,

na wstępie chciałabym Pani pogratulować powrotu do blogowania. Bardzo mnie ta wiadomość ucieszyła, ponieważ moim zdaniem Pani blog jest “niezbędnikiem” dla tłumaczy i pomocą ‘ numer 1’ dla kandydatów do zawodu tłumacza przysięgłego. Sama zaczerpnęłam z bloga sporo wiedzy podczas przygotowań do egzaminu i znalazłam  na nim wiele cennych podpowiedzi. Bardzo za to dziękuję!

Egzamin na tłumacza przysięgłego już za mną, a przede mną decyzja o wyborze rodzaju działalności. W wielu źródłach znalazłam informację, że tłumacz przysięgły może, ale nie musi powadzić działalności gospodarczej.

Piszę do Pani, ponieważ mam w związku z tym pytanie, które mnie od dłuższego czasu nurtuje, a nigdzie nie mogę znaleźć wiążącej odpowiedzi. Chodzi o działalność nierejestrową.

Z tego, co przeczytałam wynika, że działalność nierejestrowa  nie jest działalnością gospodarczą. Chciałabym więc, na początku, spróbować tej formy działalności.

Byłam przekonana, że działalność nierejestrowa jest dopuszczalna dla tłumaczy przysięgłych. Jednak moja księgowa ma pewne wątpliwości. Jej obawy wynikają z definicji zawodu regulowanego, która mówi, że jest to taki zawód, którego wykonywanie wymaga spełnienia określonych warunków (np. zdania egzaminu i uzyskania wpisu na listę).

Zastanawiam się więc,  czy działalność tłumacza przysięgłego podlega pod działalność regulowaną.  Jeśli tak, to rozumiem, że działalność nierejestrowa nie wchodzi w grę.

Byłabym niezmiernie wdzięczna, gdyby mogła Pani rozwiać moje wątpliwości i potwierdzić lub zaprzeczyć, czy  jako początkujący tłumacz przysięgły mogę prowadzić działalność nierejestrowaną 

 

Zanim odpowiem na pytania czytelniczki, zacznę od wyjaśnienia kluczowych terminów, bowiem problem wynika głównie z błędnego rozumienia terminów, które są stosowane wymiennie, pomimo tego, że ich znaczenia są różne.

Działalność nierejestrowa

Działalność nierejestrowa jest to szczególna forma działalności, która polega na nierejestrowaniu się w CEIDG oraz nieopłacaniu składek do ZUS-u. Działalność nierejestrowa jest dostępna dla każdego początkującego przedsiębiorcy. Warunki prowadzenia tej formy działalności znajdują się w Konstytucji biznesu *

Działalność regulowana

Działalność regulowana to inaczej  reglamentowana działalność gospodarcza. Została ona wprowadzona w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej. Od roku 2018 główne unormowania dotyczące działalności regulowanej  znajdują się w ustawie z dnia 6 marca 2018r. – Prawo przedsiębiorców.

W obecnym stanie prawnym istnieją trzy zasadnicze formy reglamentacji (regulowania) działalności gospodarczej. Są to koncesje, zezwolenia i wpis do rejestru działalności regulowanej.

Zawód regulowany

Zawód regulowany to zawód, którego wykonywanie dozwolone jest po spełnieniu wymogów określonych ustawą . Wymogami tymi jest, na przykład,  zdanie egzaminu,  uzyskanie wpisu na listę lub posiadanie odpowiedniego wykształcenia. **

Zawód tłumacza przysięgłego jest zawodem regulowanym w rozumieniu polskich przepisów prawa*** – podobnie jak zawód adwokata, notariusza czy radcy prawnego.

Czy działalność tłumacza przysięgłęgo podlega pod działalność regulowaną?

Przede wszystkim trzeba rozróżnić działalność regulowaną od zawodu regulowanego. Terminy te nie są tożsame. Ich zakres znaczeniowy  jest różny. Nie należy ich ze sobą mylić.

Zawód  tłumacza przysięgłego jest zawodem regulowanym, ale TP, który świadczy usługi tłumaczeniowe i decyduje się na bycie przedsiębiorcą, nie prowadzi działalności regulowanej (reglamentowanej) w rozumieniu Konstytucji biznesu.

Czy lista tłumaczy przysięgłych jest rejestrem działalności regulowanej?

Lista tłumaczy przysięgłych nie jest rejestrem działalności regulowanej w rozumieniu przepisów ustawy z 6 marca 2018r. – Prawo przedsiębiorców.

Przykładem rejestru działalności regulowanej może być rejestr przedsiębiorców, którzy prowadzą działalność w zakresie odbierania odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości.

Czy początkujący tłumacz przysięgły może prowadzić działalność nierejestrową?

Każdy tłumacz przysięgły, nie tylko początkujący, może prowadzić działalność nierejestrową, o ile, oczywiście, spełnia warunki przewidziane w art. 5 ustawy –  Prawo przedsiębiorców, czyli:

– w ciągu ostatnich 60 miesięcy nie wykonywał działalności gospodarczej,

– przychody z jego działalności nie przekraczają w żadnym miesiącu 50 proc. kwoty minimalnego wynagrodzenia,

– jest osobą fizyczną i nie wykonuje działalności w ramach spółki cywilnej.

Warunkiem do prowadzenia  działalności nierejestrowej jest także to, żeby nie wykonywać działalności regulowanej.

W przypadku tłumacza przysięgłego warunek ten zostaje spełniony. Tłumacz przysięgły nie prowadzi działalności regulowanej,  chyba, że dodatkowo, oprócz tłumaczeń,  zajmuje się, przykładowo,  odbieraniem odpadów komunalnych od właścicieli nieruchomości.

— — —

* Konstytcja biznesu to pakiet 5 ustaw, których celem jest zreformowanie i uproszczenie przepisów dotyczących prowadzenia działalności gospodarczej.

** Krasnowolski, A (2013), Zawody zaufania publicznego, zawody regulowane oraz wolne zawody. Geneza, funkcjonowanie i aktualne problemy,  Kancelaria Senatu, Biuro analiz i dokumentacji

***Ustawa z dnia 25 listopada 2004r. o zawodzie tłumacza przysięgłego

Specjalizacja w tłumaczeniu prawniczym. Od czego zacząć?

marzec 31, 2020 · Autor wpisu: · Zostaw komentarz
Tematyka: dla początkujących, dla studentów 

W opinii większości kandydatów na tłumaczy przysięgłych, z którymi miałam do czynienia, największym wyzwaniem dla filologa czy lingwisty jest strona terminologiczna tłumaczenia prawniczego. 

Co jest największym wyzwaniem?

Z problemem braku znajomości terminologii i frazeologii języka prawniczego tłumacze radzą sobie w różny sposób. Część osób, w ramach rozwijania specjalizacji prawniczej, uczy się Legal English/juristische Fachsprache w nadziei, że pamięciowe opanowanie  terminologii prawniczej przełoży się na sprawność tłumaczenia.

Inni kandydaci, zaczynają od czytania podręczników skierowanych do studentów prawa, po to, aby zapoznać się z podstawową siatką pojęciową i stworzyć sobie obraz całości. 

Ci bardziej zdeterminowani decydują się nawet na  pięcioletnie studia prawnicze lub studia podyplomowe w szkołach prawa obcego. Jednak w przypadku tłumaczy nieobeznanych z zagadnieniami doktrynalnymi z zakresu prawa polskiego, nauka w popularnych wśród prawników szkołach prawa angielskiego/amerykańskiego czy prawa niemieckiego kończy się  przeważnie dużym rozczarowaniem.

Jak rozpocząć pracę z terminologią?

Na początkowym etapie pracy z terminologią,  kluczową dla adeptów jest ‘praca na dokumentach’. Punktem wyjścia w nauce przekładu prawniczego i przygotowaniu do egzaminu na tłumacza przysięgłego musi być pogłębiona analiza tekstu źródłowego wraz z analizą tekstów paralelnych. Dopiero na bazie ‘przepracowanych’ dokumentów i tekstów prawniczych kandydat może tworzyć swoje własne glosariusze, zarówno te alfabetyczne, jak i tematyczne. 

Nie należy zaczynać od zbierania ‘słówek’. Dlaczego? Dlatego, że w tłumaczeniu ‘króluje’ kontekst. To on decyduje o takiej, a nie innej interpetacji tekstu źródłowego i wyborze ekwiwalentu.

Warto natomiast zacząć od kolekcjonowania dokumentów prawniczych i tekstów paralelnych. To powinien być pierwszy krok. Kolejnym powinno być przejście do bardzo dokładnego czytania, analizowania i rozkładania tych dokumentów i tekstów na ‘części pierwsze’. W ten sposób tłumacz może rozbudować swoje glosariusze i zasoby egzaminacyjne.

Jest to niewątpliwie praca żmudna, ale nauka terminów prawniczych  i ich ekwiwalentów w oderwaniu od szerszego kontekstu mija się z celem i zamiast przyspieszać, opóźnia proces przygotowania do egzaminu.  Przykładowo,  często zdarza się, że tłumacze automatycznie i bezrefleksyjnie stosują ekwiwalenty znalezione w słownikach, czy nauczone na kursach Legal English/juristische Fachsprache.

Wybór poprawnego ekwiwalentu powinien zostać poprzedzony pewnym procesem myślowym, do którego konieczna jest wiedza na temat strategii i technik tłumaczenia oraz rodzajów ekwiwalencji. Jest to szczególnie ważne, gdy mamy do czynienia z nieprzystawalnością systemów prawnych. 

Dlaczego nie polecam studiów prawniczych?

Wracając do tego, dlaczego nie polecam tłumaczom podejmowania studiów prawniczych w ramach przygotowania do egzaminu na tłumacza przysięgłego.

Po pierwsze, w trakcie studiów prawniczych studenci bardzo rzadko pracują na autentycznych dokumentach występujących w obrocie prawno-gospodarczym i postępowaniu sądowym.

Po drugie, studia prawnicze mają charakter teoretyczny, a sposób sprawdzania wiedzy głównie poprzez rozwiązywanie merytorycznych kazusów i testy wielokrotnego wyboru nie sprzyja refleksji językowej. Zresztą, nie temu studia prawnicze mają służyć. 

Jeżeli więc myślisz ‘tylko’ o wykonywaniu zawodu tłumacza przysięgłego, to odradzałabym Ci inwestycję w dodatkowe studia prawnicze. Zamiast tego lepiej skupić się na pracy z konkretnymi dokumentami i tekstami prawniczymi.

Pracuj ‘na dokumentach’

Praca ‘na dokumentach’, oprócz poznania stylistyki i terminologii prawniczej, pomoże Ci poznać ‘prawo w języku’. Analizując teksty źródłowe i paralelne zmuszony będziesz  do formułowania pytań i szukania informacji na temat konkretnych instytucji prawnych.

Szukając, na własną rękę, odpowiedzi w różnych dostępnych źródłach, zdobędziesz jednocześnie podstawowe umiejętności tłumacza, nie tylko prawniczego, mianowicie:

  • umiejętność  wyszukiwanie niezbędnych informacji, oraz
  • umiejętność selekcji informacji.

Dlatego proponuję zacząć od ‘pracy na dokumentach’ i analizy językowej tekstów prawniczych w języku polskim i obcym. Dopiero w kolejnych etapach można przechodzić do samego tłumaczenia.

Jeżeli chcesz się specjalizować w prawie, warto, abyś pamiętał, że tłumaczenie prawnicze jest procesem kilkuetapowym. Efekt w postaci gotowego tłumaczenia to wypadkowa wielu umiejętności.

 

Co się zmieniło w kryteriach oceny na egzaminie na tłumacza przysięgłego?

luty 28, 2020 · Autor wpisu: · Zostaw komentarz
Tematyka: egzamin pisemny, egzamin ustny 

Po 13 latach od wejścia w życie ustawy o zawodzie tłumacza przysięgłego, która wprowadziła obowiązek zdawania egzaminu zawodowego, zmodyfikowane zostały kryteria oceny tłumaczeń.

Podstawa prawna

Podstawą modyfikacji jest rozporządzenie z dnia 30 października 2018 r. zmieniające rozporządzenie w sprawie szczegółowego sposobu przeprowadzenia egzaminu na tłumacza przysięgłego (Dz.U. z 2018 r. poz.2138), które weszło w życie 29 listopada 2018 r. 

Jak podkreśla członek komisji egzaminacyjnej, prof. A.D. Kubacki, nowela rozporządzenia powstała głównie dzięki staraniom Państwowej Komisji Egzaminacyjnej do przeprowadzania egzaminu na tłumacza przysięgłego oraz pracom Zespołu do Przeglądu i Oceny Funkcjonowania Ustawy o Zawodzie Tłumacza Przysięgłego.*

Co się zmieniło?

Należy podkreślić, że modyfikacja kryteriów oceny dotyczy zarówno egzaminu pisemnego, jak i ustnego. Do dotychczas obowiązujących kryteriów wprowadzona została:

  1. osobna ocena umiejętności językowych i translacyjnych,
  1. pojęcie błędu krytycznego.

Dodatkowo, rozporządzenie doprecyzowało i rozszerzyło zestaw pomocy, z których kandydat może korzystać podczas egzaminu. Podczas  części pisemnej, kandydat nie może korzystać z materiałów pomocniczych, z wyjątkiem przyniesionych przez siebie słowników, glosariuszy, leksykonów i encyklopedii w postaci papierowej. Natomiast na egzaminie ustnym, ustawodawca wprowadził zakaz korzystania z jakichkolwiek pomocy.

Doprecyzowany został także czas potrzebny na zapoznanie się z tekstami przed rozpoczęciem tłumaczenia a vista.  Obecnie kandydat otrzymuje 2 minuty na przeczytanie tekstów do tłumaczenia a vista. Przypominam, że na egzaminie ustnym teksty do tłumaczenia a vista są wręczane kandydatowi bezpośrednio przed tłumaczeniem

Dlaczego wart zapoznać się z nowymi kryteriami oceny?

Pomimo, że modyfikacja kryteriów oceny na egzaminie na tłumacza przysięgłego nie ma charakteru rewolucyjnego uważam, że warto, aby kandydaci na tłumaczy przysięgłych poznali, w jaki sposób ich tłumaczenia będą oceniane.  Dzięki temu będą mogli opracować bardziej skuteczną strategię przygotowania się do egzaminu.

—————————-

*A.D.Kubacki, Zmodyfikowane kryteria oceny egzaminu na tłumacza przysięgłego w Polsce [w:]  ‘Biuletyn LST” 1 (5), Lubelskie Stowarzyszenie Tłumaczy, Lublin 2019, str. 9-10

Następna strona »