Ta strona korzysta z plików cookie. Musisz zaakceptować zgodę na ich używanie klikając tutaj

Czy tekst nietłumaczony wlicza się do ogólnej ilości znaków?

wrzesień 20, 2012 · Autor wpisu: · Zostaw komentarz
Tematyka: rozwój zawodowy, vademecum tp 

Pytanie czytelniczki bloga: Według kodeksu tłumacza przysięgłego nie tłumaczy się adresu, jeżeli on nie jest częścią zdania. Czy zatem ten nietłumaczony adres wlicza się do ogólnej ilości znaków?

 

Dziękuję za pytanie.  Moją odpowiedź znajdzie Pani tutaj>>>

 

 

Jak profesjonalnie oszacować koszt tłumaczenia poświadczonego?

wrzesień 19, 2012 · Autor wpisu: · Zostaw komentarz
Tematyka: rozwój zawodowy, vademecum tp 

Pytanie czytelniczki bloga: Klient, zlecając tłumaczenie, pewnie chciałby wiedzieć z góry jaki będzie jego koszt. A my go obliczymy dopiero po ukończeniu tłumaczenia, na podstawie ilości znaków. Co zatem odpowiedzieć klientowi?

Dziękuję za pytanie.  Moją odpowiedź znajdzie Pani tutaj>>>

 

 

Jak obliczyć należność za kopię tłumaczenia poświadczonego dla klienta prywatnego?

wrzesień 18, 2012 · Autor wpisu: · Zostaw komentarz
Tematyka: rozwój zawodowy, vademecum tp 

Pytanie czytelniczki bloga: Jeżeli klient (prywatny, firma itp.) chce otrzymać tłumaczenie w kilku egzemplarzach, to jak obliczyć należność za kopię? Czy opłatę uzależnia się od ilości stron kopii tłumaczenia?
Dziękuję Pani za pytanie. Aby przeczytać odpowiedź proszę kliknąć tutaj>>>

Czy są jakieś regulacje odnośnie wynagrodzenia za odpis? Jak oznaczyć odpis?

wrzesień 14, 2012 · Autor wpisu: · Zostaw komentarz
Tematyka: rozwój zawodowy, vademecum tp, z życia TP 

Witam Panią,
mam pytanie odnośnie opisów tłumaczenia – jak należy oznaczyć egzemplarz będący odpisem w razie, gdy klient od razu prosi o dwa egzemplarze, a jak, gdy przychodzi po kolejny egzemplarz po jakimś czasie. Czy są jakieś regulacje odnośnie wynagrodzenia ?

Dziękuję za pytanie. Aby przeczytać odpowiedź proszę kliknij tutaj>>>

Czy przysięgły ma prawo wnioskować o zwrot kosztów na podstawie art. 92 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych?

wrzesień 12, 2012 · Autor wpisu: · 1 komentarz
Tematyka: rozwój zawodowy, w sądzie 

Pani Renato,

zastanawiam się, czy tłumacz ma prawo wnioskować o zwrot kosztów papieru, tuszu, znaczków pocztowych, kopert na podstawie art. 92 ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych z 2005 r.

Bardzo dziękuję za Pani pytanie. Moją odpowiedź znajdzie Pani tutaj>>>

 

Jaką stawkę powinien stosować przysięgły, gdy tłumaczy dla Policji ustnie w obie strony?

wrzesień 11, 2012 · Autor wpisu: · Zostaw komentarz
Tematyka: na policji, rozwój zawodowy 

Pytanie czytelniczki bloga: Co należy wpisać na rachunku dla Policji za tłumaczenie ustne, jak się wpisuje takie tłumaczenie do repertorium oraz jeżeli tłumaczenie było w obie strony to czy stosujemy stawkę 130% od tłumaczenia z języka polskiego na obcy?

Bardzo dziękuję Pani za pytanie. Odpowiedź znajduje się tutaj>>>

 

Czy sąd ma prawo żądać od przysięgłego darmowych odpisów tłumaczenia?

wrzesień 7, 2012 · Autor wpisu: · 20 komentarzy
Tematyka: rozwój zawodowy, w sądzie 

Czytelniczka bloga: Jako długoletni tłumacz przysięgły języka francuskiego, stale współpracujący z sądami i prokuraturą ostatnio również zostałam poproszona przez sąd okręgowy o wykonanie tłumaczenia. W 2 egzemplarzach! Przez 17 lat mojej działalności tłumacza, wszelkie tłumaczenia pism, wniosków o pomoc prawną czy ENA robiłam zawsze tylko w jednym egzemplarzu. Sąd wysyłał to później za granicę, ale nie wiem do ilu adresatów.

Bardzo grzecznie pytam więc tą Panią w sądzie dlaczego nie może zrobić kserokopii i poświadczyć sobie mojego tłumaczenia za zgodność z oryginałem, a ona na to, że na każdym egzemplarzu musi być mój oryginalny podpis i pieczęć. Taki jest przepis i pokazuje mi jakieś tam rozporządzenie ministerialne w sprawie międzynarodowych wniosków o pomoc prawną. I jeszcze dodaje, że przecież drukując im drugi egzemplarz nie wykonuję żadnej pracy! Bo przystawienie pieczęci to nie jest praca! I może, ewentualnie, zwrócić mi za papier, na którym ten drugi egzemplarz drukuję. Aha, i powinnam to wpisać z dwoma różnymi numerami repertorium! Oniemiałam. Na szczęście, tłumaczenie nie jest długie /jakieś 5 stron/ więc zrobię im gratis. Obawiam się tylko, że tworzy się precedens: sądy będą wymagały coraz dłuższych tekstów do tłumaczenia i w kilku egzemplarzach.

Co robić w takiej sytuacji? Przecież tłumacz nie ma fabryki papieru i tuszu do drukarek. Za to wszystko płaci z własnej kieszeni!  A za tłumaczenie, często bardzo trudnych tekstów, dostaje liche pieniądze. Obiecałam sobie, że będę teraz bardzo skrupulatnie odliczała ilość znaków na stronę. Teraz jak miałam 1200, to liczyłam jedną stronę. Od dzisiaj koniec: 1125 i ani jednego więcej na jedną stronę.

Renata Świgońska: Dziękuję za Pani pytanie i zwrócenie uwagi na te kwestie, które niewątpliwie dotyczą większego grona tłumaczy. A więc tak, rzeczywiście rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości w sprawie szczegółowych czynności sądów w sprawach z zakresu międzynarodowego postępowania cywilnego oraz karnego w stosunkach międzynarodowych  z dnia 28 stycznia 2002r. (Dz.U. Nr 17, poz. 164) w paragrafie 40 wskazuje, że wnioski sądów polskich o dokonanie czynności w drodze międzynarodowej pomocy prawnej  (wnioski o doręczenie pism) sporządza się i przesyła w dwóch egzemplarzach, z których tylko jeden adresuje się, w zależności od trybu przesyłania, do właściwego przedstawicielstwa dyplomatycznego lub urzędu konsularnego Rzeczypospolitej Polskiej, właściwego sądu państwa obcego albo do Ministra Sprawiedliwości. Tłumaczenie takiego wniosku jest bardzo istotne, bowiem bez tłumaczenia tego wniosku na właściwy język obcy wniosek taki zostanie odrzucony przez tamtejszy sąd lub inna instytucję. Nie jest to jednak problem tłumacza przysięgłego, tylko sądu lub instytucji zlecającej wykonanie tłumaczenia poświadczonego.

A co jest problemem tłumacza przysięgłego?

Naszym problemem jest to, że ani w ustawie, ani w rozporządzeniu Ministra Sprawiedliwości w sprawie wynagrodzenia za czynności tłumacza przysięgłego z dnia 24 stycznia 2005r. nie ma mowy o odpisach i o wykonywaniu dodatkowych poświadczonych kopii. W obecnym stanie prawnym (art. 13 UZTP) tłumacz przysięgły nie ma uprawnień do wykonywania tego rodzaju czynności na rzecz sądów, Policji i prokuratury . Nie przysługuje mu także z tego tytułu wynagrodzenie.

Zarówno sądy, jak i i prokuratura są w tym względzie bardzo konsekwentne. Nie płacą za ewentualne odpisy sporządzane, bardzo często nieświadomie przez tłumaczy przysięgłych. Schemat działania organów władzy sądowniczej jest zawsze mniej więcej taki sam. Najpierw dzwonią z prośbą o tłumaczenie i na przykład dwa odpisy. Przysięgły wykonuje zlecenie, wystawia rachunek, a następnie otrzymuje postanowienie o przyznaniu wynagrodzenia tylko za tłumaczenie, ponieważ zgodnie z przepisami tłumaczowi nie należy się wynagrodzenia za odpisy.

Jakiś czas temu kontaktowała się ze mną przysięgła, która bardzo sporadycznie wykonuje zlecenia na rzecz sądu. Nie miała pojęcia, że są takie problemy z odpisami. Dostała do tłumaczenia coś bardzo dużego. To był cykl zleceń i dotyczył tej samej sprawy, a więc chcieli aby to ona tłumaczyła wszystko. Wyszło tego razem około 300 stron. Sąd poprosił oczywiście o dodatkowe egzemplarze. Wykonała odpisy. Przed wejściem ustawy w życie, czyli przed rokiem 2005 za odpisy przysługiwało 20% stawki za tłumaczenie (wtedy to było unormowane w rozporządzeniu). Wystawiła rachunek – za same odpisy wyszło 1680 zł. Oczywiście odmowa przyznania wynagrodzenia. ‘Brak podstawy prawnej. Za odpisy nie płacimy’. Ten sam argument. ‘Nie wykonała Pani żadnej pracy. Możemy Pani zwrócić za fotokopię, jak przedstawi Pani odpowiedni paragon’. I tyle dyskusji.

Wspominam tą historię przy okazji na blogu, aby przestrzec tych wszystkich  przysięgłych, których sąd jeszcze nie prosił o odpisy. A dlaczego w ogóle prosi, skoro to nie należy do obowiązków tłumacza przysięgłego? Hm, zawsze się jakaś głupia znajdzie. Smutne, ale prawdziwe…

Co robić więc gdy sąd poprosi?

Należy bezwzględnie odmówić wykonania drugiego egzemplarza tłumaczenia poświadczonego (odpisu). Dotyczy to zarówno Pani przypadku, jak i sytuacji opisanej przez cytowaną tłumaczkę przysięgłą. Wspomniała Pani, że pracownik sądu pokazał Pani tekst rozporządzenia dotyczący międzynarodowej pomocy prawnej, który wymaga od sądu dostarczenia dwóch egzemplarzy tłumaczenia wniosku, ‘Bardzo grzecznie pytam więc tą Panią w sądzie dlaczego nie może zrobić kserokopii i poświadczyć sobie mojego tłumaczenia za zgodność z oryginałem, a ona na to, że na każdym egzemplarzu musi być mój oryginalny podpis i pieczęć. Taki jest przepis i pokazuje mi jakieś tam rozporządzenie ministerialne w sprawie międzynarodowych wniosków o pomoc prawną’.

Proszę Pani, rozporządzenie Ministra Sprawiedliwości w sprawie szczegółowych czynności sądów w sprawach z zakresu międzynarodowego postępowania cywilnego oraz karnego w stosunkach międzynarodowych w żadnym razie nie nakłada na Panią obowiązku wykonania darmowego drugiego egzemplarza. Proszę pamiętać, że jako tłumaczkę przysięgłą obowiązuje Panią tylko ustawa i rozporządzenie o wynagrodzeniu za czynności tłumacza przysięgłego.

Co więc może Pani zrobić, aby na tym drugim egzemplarzu wspomnianego wniosku była Pani oryginalna pieczątka? Należy tak zrobić, aby to było zgodne z przepisami i aby  zostało Pani przyznane wynagrodzenie za wykonaną pracę, czyli można… zaproponować sądowi wykonanie poświadczenia tłumaczenia na język obcy. Poświadczyć może Pani lub inna tłumaczka przysięgła – patrz art. 13 par. 1 ustawy o zawodzie tłumacza przysięgłego.

Przypomnę, że za sprawdzenie i poświadczenie tłumaczenia z języka obcego na język polski albo z języka polskiego na język obcy sporządzonego przez inną osobę oraz za sporządzenie poświadczonego odpisu pisma w języku obcym wynagrodzenie wynosi 50 % stawki przewidzianej za tłumaczenie, określonej w § 2 ust. 1. UZTP – w przypadku języków I grupy (angielski, niemiecki, francuski, rosyjski) to jest 15 zł za poświadczoną stronę tłumaczenia.

Gdyby wspomniana przeze mnie tłumaczka przysięgła wiedziała wcześniej o takiej możliwości, to nie naraziłaby się na stratę 1680 zł. Po otrzymaniu prośby od sądu zapytałaby najpierw (na piśmie!!!) jaką stawkę sąd stosuje za odpisy. Prawdopodobnie efekt byłby taki, że sąd wycofałby się z propozycji, a sędzia zleciłby wykonanie sekretarce w sądzie tych 300 fotokopii tłumaczenia na sądowej kopiarce,… albo zaproponowałby (oczywiście, tylko dlatego, że ona by mu to wcześniej zasugerowała jako jedyne ‘racjonalne’ rozwiązanie) stawkę 50% za stronę.   Wiem, że niektóre sądy z którymi współpracują przysięgli, tak właśnie postępują z tymi dodatkowymi egzemplarzami.

Podsumowując. Układając sobie relacje  z organami władzy sądowniczej tłumaczka przysięgła nie może zapominać o starej zasadzie obowiązującej w stosunkach damsko-męskich: ‘Jeżeli jesteś tak głupia, żeby nie pytać, to ja nie jestem tak głupi, żeby Ci mówić’.

 

Czy przysięgłemu przysługuje wynagrodzenie za stawiennictwo? Co ze zwrotem kosztów dojazdu?

wrzesień 6, 2012 · Autor wpisu: · Zostaw komentarz
Tematyka: rozwój zawodowy 

Czytelniczka bloga: Pani Renato, nie wiem czy dalej tworzy Pani swoje vademecum dla nowicjuszy, ale w mojej główce świeżego tłumacza, narodziło się dziwne pytanie, na które otrzymuje zupełnie sprzeczne odpowiedzi od zaprzyjaźnionych tłumaczy.

Chodzi o wystawianie faktur za tłumaczenia ustne dla sądów, prokuratury, itd…

Pytanie narodziło się podczas mojego pierwszego tłumaczenia ustnego, które się nie odbyło, bo podejrzany się nie stawił. W rzeczywistości więc pracy nie wykonałam, ale poświęciłam swój czas na dojazd, przygotowanie itd. Do tej pory byłam zaznajomiona z praktyką prywatnych usługodawców, którzy pobierają opłatę za: 1. dojazd i 2. usługę. W przypadku naszym, czyli tłumaczy przysięgłych, jak większość znajomych tłumaczy mi uświadomiła praktycznie opłata za dojazd tłumaczowi nie przysługuje, chociaż się stawił na miejsca pracy.

Oczywiście moja natura kazała mi się zbuntować i szukać rozwiązań takiej – w moim przekonaniu niesprawiedliwej sytuacji – zaczęłam “grzebać” w różnych przepisach i znalazłam ślad wiodący do opcji opłaty za stawiennictwo, która dotyczy biegłych. Nie wiem jednak, na który przepis się powoływać i czy rzeczywiście tłumacze mogą z niego korzystać i w jakich okolicznościach. Odnosząc się też do praktyk prywatnych usługodawców zastanawiam się, czy nie powinno się wystawiać faktury, w każdym przypadku za stawiennictwo i za tłumaczenie – jeżeli do niego dojdzie.

Nie wiem Pani Renato, czy dobrze Pani wytłumaczyłam, w czym tkwią moje wątpliwości, nie wiem czy Pani zna odpowiedź na nie, ale korzystam z Pani propozycji zadawania pytań przez niezbyt doświadczonych tłumaczy.

Renata Świgońska: Czy prokuratura do której Pani musiała dojechać była w tym samym mieście?

Czytelniczka bloga: Dziękuje Pani za zainteresowanie. Tym bardziej, że temat wydaje się dość trudny. Nawet Pan prokurator, który mnie zaprosił do tłumaczenia nie wiedział jak wyjść z takiej sytuacji, sam dopiero zaczyna i rzecz wydała mu się niesprawiedliwa.

Prokuratura mieści się w tym samym mieście. Mieszkam w Warszawie. Tłumaczenie miałam w okolicy ul. Ciołka, ale dojechać musiałam z pracy, czyli około 14 km  – w jedną stronę około godziny, i już też doczytałam, że wedle przepisów za dojazd należy się wynagrodzenie jeżeli sąd znajduje się w innym miejscu niż zamieszkanie tłumacza.

Mam wątpliwości co do wynagrodzenia za stawiennictwo, takie wynagrodzenie rozwiązałoby wiele trudności tłumaczy warszawskich (i pewnie nie tylko), dojazd tu, czyli w Warszawie, gdziekolwiek zazwyczaj zajmuje godzinę w jedną stronę, więc żeby stawić się na wezwanie sądu, czy prokuratury trzeba poświęcić trzy godziny (2 godziny na dojazd, dojście i reszta to umowne 15 minut czekania na świadka,a i formalności) – w przypadku niestawienia się świadka, czy podejrzanego – za darmo. Do tego jeszcze przygotowanie, czyli minimum dodatkowa godzina.

W Warszawie prywatni usługodawcy pobierają wynagrodzenie za dojazd – przecież, czymś dojechać trzeba. I tu podam obrazowy przykład: ostatnio przyjechał do mojej pracy elektryk, nic nie zrobił, ale wystawił fakturę za dojazd w wysokości 60 zł, był z Warszawy i przyjechał do Warszawy, czyli do tego samego miasta.

Złość mnie bierze jak sobie uświadamiam, że zgodnie z przepisami tłumacze są okradani – bo na razie to chyba tak wygląda. Przepraszam, że Panią zamęczam, ale wierzyć mi się nie chce, że tak się sprawy mają.

Renata Świgońska: Bardzo dziękuję za Pani pytania. Te bardzo ważne kwestie i dotyczą wielu tłumaczy. Aby przeczytać moją odpowiedź, kliknij tutaj >>>.

 

Okiem odbiorcy tłumaczenia

kwiecień 27, 2012 · Autor wpisu: · 7 komentarzy
Tematyka: mec. Agnieszka Swaczyna - adwokat, rozwój zawodowy 

Autorem wpisu jest mec. Agnieszka Swaczyna

Jako adwokat reprezentujący strony w sprawach także z udziałem obywateli państw obcych często korzystam z usług tłumaczy. Właściwie powinnam napisać – biura tłumaczeń. Od dłuższego czasu współpracuję z jednym biurem i w tym wpisie postaram się wyjaśnić, dlaczego jestem wiernym klientem tego właśnie biura. Dla uproszczenia nazwę „moje” biuro tłumaczeń biurem X.

Może powinnam podkreślić, że naprzeciwko mojej kancelarii nie brakuje tłumaczy, a biuro X jest położone kilka przystanków dalej, ale (kolejność przypadkowa):

1)      tłumaczenie zawsze jest na czas – nie zdarzyło mi się, żeby tłumaczenie było zgłoszone do odbioru później niż się umówiliśmy. Jeżeli występują komplikacje, to jestem o tym informowana na bieżąco i mam prawo decyzji, czy kontynuujemy zlecenie;

2)      jestem obsłużona miło i kulturalnie – wbrew pozorom ma to ogromne znaczenie. Traktuje siebie i innych poważnie i tego samego oczekuję od innych. Nie chodzi o uniżoność wobec „wielkiego” adwokata, tylko o równorzędne traktowanie. Rozmowa ze mną jak z petentem zdyskwalifikowała już w moich oczach kilka biur tłumaczeń;

3)      do tłumaczenia wystarczający jest skan dokumentu, a oryginał okazuję przy odbiorze. Dzięki temu muszę podjechać do biura tylko raz, a poświadczenie tłumaczenia z oryginału jest umieszczone na dokumencie;

4)      nie muszę uiszczać zaliczki za tłumaczenie, a płatność wykonuję po otrzymaniu faktury. Zdaję sobie sprawę, że gotówka w ręku, to nie to samo, co przelew, ale… musze czekać aż klient prześle pieniądze na tłumaczenie. To zwykle trochę trwa, a tłumaczenia prawie zawsze potrzebne są „na już”. Gdy ja czekam na pieniądze od klienta tłumacz już pracuje, a ja nie muszę (zresztą nigdy tego nie robię) zakładać własnych pieniędzy. Oczywiście można sobie wyobrazić, że klient nie przyśle mi pieniędzy (na szczęście do tej pory mi się to nie zdarzyło). Cóż, to ja zamawiam tłumaczenie i to ja muszę zapłacić. Z tego powodu biuro X nie ryzykuje, bo ma dłużnika w postaci mojej kancelarii;

5)      i chyba ostatnie, ale nie mniej istotne: tłumaczenia są podpięte do oryginałów. Dla tłumacza to nie jest problem. Tłumaczy, więc wie co do czego przynależy. Ja – nie zawsze. Otrzymałam kiedyś stos tłumaczeń z języka niemieckiego i spędziłam dość dużo czasu (nie napiszę co myślałam o biurze tłumaczeń) na dopasowywaniu tłumaczenia do tłumaczonego dokumentu. Na szczęście, dzięki znajomości języka było to możliwe. Co można zrobić, gdy otrzymuje się luzem tłumaczenie np. z jęz. arabskiego. Wstyd się przyznać, tym językiem nie władam (na szczęście biuro X trzyma standardy i nie było problemu). Jednak, nawet jeżeli jestem w stanie pokładać puzzle przygotowane przez tłumacza, jest to dla mnie po prostu strata czasu. Na marginesie dodam, że z biurem, które oddało mi tłumaczenia luzem już nie współpracuję. Również dlatego, że nie podeszło ze zrozumieniem do zgłaszanego problemu i potraktowało mnie opryskliwie. Tego żaden klient nie lubi i formuła „klient ma zawsze rację” obowiązuje także w takich relacjach.

Współpraca z biurem tłumaczy jest dla mnie wygodniejsza. Nie muszę za każdym razem szukać kontaktu do tłumaczy poszczególnych języków. Nawet, jeśli biuro nie zatrudnia tłumacza danego języka, to kontaktuje się odpowiednią osobą i bierze na siebie odpowiedzialność za jakość i dotrzymanie standardów. Nie wykluczałabym jednak współpracy z pojedynczymi tłumaczami. Być może mogliby mi zaoferować coś więcej, co by mnie przekonało do współpracy właśnie z nimi. Jednak te moje warunki, to dla mnie niezbędne minimum.

Zawód tłumacza i nowe technologie

lipiec 29, 2011 · Autor wpisu: · 3 komentarze
Tematyka: rozwój zawodowy 

Przeczytałam ostatnio ciekawy artykuł w Rzeczpospolitej. Nie o raporcie Millera, nie o tłumaczeniach, ale… o tym, co już od dawna ‘nie daje mi spać po nocy’.

Wbrew pozorom nie chodzi o sex. 😀

A o co chodzi?

Chodzi o zdalne zarządzanie w kontekście realizowania projektów biznesowych.

Budując wirtualne zespoły projektowe, możemy zaangażować najlepszych specjalistów z danej dziedziny – czytam w artykule.

Aby efektywnie zarządzać w sposób wirtualny, potrzebny jest odpowiedni styl pracy oparty na dzieleniu uprawnień i obowiązków, wzajemnym zaufaniu oraz samodyscyplinie. – Przedsiębiorstwa, w którym wydajność pracy odmierza zegar, a nie realizacja zaplanowanych celów, nie polubią mobilnego modelu pracy i wirtualnego zarządzania.

Czytając ten artykuł myślałam o nas tłumaczach. Na pewno zgodzisz się ze mną, że nowe technologie zmieniły w ciągu ostatnich lat całkowicie charakter tej pracy.

Wirtualne projekty są na porządku dziennym w branży tłumaczeniowej. Nie posiadając umiejętności w zakresie CAT-ów (programy komputerowe wspomagające tłumaczenie) oraz nie potrafiąc współdziałać przy realizacji większych projektów nie odniesiesz sukcesu jako tłumacz.

Zastanowiło mnie stwierdzenie jednego z menedżerów  na końcu artykułu. Stwierdza on, że w zdalnym zarządzaniu większą barierą niż technologie jest strona psychologiczna.

Tutaj link do artykułu.

« Poprzednia stronaNastępna strona »