O tym, jak przygotowywałam się do egzaminu na tłumacza przysięgłego j. włoskiego
Tematyka: Anna Górniak - tłumaczka przysięgła j.włoskiego, co radzą tłumacze, którzy zdawali egzamin na tłumacza przysiegłego?
Autorem wpisu jest Anna Górniak – tłumacz przysięgły j. włoskiego
Egzamin zdałam jesienią ubiegłego roku, w maju br. zostałam zaprzysiężona, a w czerwcu otrzymałam pieczęć uprawniającą mnie do wykonywania zawodu.
Przygotowanie do egzaminu zajęło mi sporo czasu – ponad rok od momentu powzięcia decyzji. Jednak tutaj muszę zaznaczyć, że jeszcze przed jej podjęciem ukończyłam studia podyplomowe w zakresie tłumaczeń. Oczywiście przygotowanie nie polegało na codziennej kilkugodzinnej nauce. Chodzi o to, że mając świadomość obranej drogi zaczęłam małymi kroczkami zbliżać się do wyznaczonego celu. Zaczęłam czytać literaturę branżową, zaznajamiać się z włoskim systemem prawnym, porównywać go z polskim. Punktem wyjścia było dla mnie nabycie wiedzy ogólnej. Starałam się dużo czytać i potem jednocześnie tłumaczyć teksty z różnych gałęzi prawa (ze szczególnym naciskiem na karne i cywilne) – kodeksy, inne ustawy, artykuły, traktaty unijne, dokumenty sądowe itp. Wracałam do dokumentów tłumaczonych na studiach podyplomowych utrwalając zdobytą tam wiedzę. Rozszerzałam tematykę tłumaczonych tekstów o dokumenty znajdujące się w dobrze znanych wszystkim książkach wydawnictwa Translegis. Mnóstwo źródeł można znaleźć w internecie. Warto robić glosariusze i warto robić je systematycznie. Dość intensywne przygotowania rozpoczęłam na 2 miesiące przed egzaminem (z takim wyprzedzeniem otrzymałam zawiadomienie z ministerstwa) i stwierdzam, że jest to jednak zbyt mało, by poczuć się swobodnie w tłumaczeniach z tej branży.
Po egzaminie pisemnym, nie wiedząc jeszcze czy go zdałam, swoją naukę do części ustnej opierałam na tym samym materiale, tyle tylko, że tłumaczyłam dokumenty na głos. Ponadto słuchałam i tłumaczyłam wiadomości, przeglądy prasy w radiu czy telewizji. Wiadomości oglądałam najczęściej w internecie. Możliwość zatrzymania obrazu i dźwięku pomaga w znacznym stopniu szkolić swój warsztat tłumaczeniowy. Na tłumaczenie albo utrwalanie sobie zwrotów w językach źródłowych starałam się wykorzystywać każdą sytuację dnia codziennego. Nawet będąc na różnego typu spotkaniach, konferencjach tłumaczyłam sobie „pod nosem” wypowiedzi mówców. To było bardzo ciekawe i owocne ćwiczenie! Co więcej, nagrywałam sobie fragmenty kodeksów. Czasami jedynie słuchałam nagrań utrwalając sobie zwroty. W większości przypadków jednak starałam się jednocześnie tłumaczyć słyszany tekst na język docelowy. Było to dość trudne, ale owocne.
Chciałam się jeszcze tylko podzielić moją uwagą w kwestii studiów podyplomowych w zakresie tłumaczeń i ich roli w przygotowaniu do egzaminu. Myślę, że są one bardzo pożyteczne. Faktem jest, że moja decyzja o podejściu do egzaminu dojrzała dopiero po roku od ukończenia takich studiów, jednak uczelnia dała mi pewne podstawy i ukierunkowała właściwie na dalszą samodzielną naukę. Muszę przyznać, że miałam w pewnym sensie ułatwione zadanie, gdyż ukończyłam studia magisterskie z administracji, a dodatkowo spędziłam 2 lata we Włoszech, w tym rok na studiach na Wydziale Prawa Uniwersytetu w Turynie (Program Sokrates/Erasmus). Tym samym język prawny i prawniczy nie sprawiał mi takich kłopotów, jak innym moim kolegom. Jednak i tak sądzę, że studia podyplomowe przyczyniły się w znacznym stopniu do tego, że ten trudny i ważny egzamin zdałam. Dlatego zachęcam osoby chcące podchodzić do egzaminu do podjęcia wysiłku odbycia takich studiów.
Mam nadzieję, że informacje zawarte tutaj przeze mnie, choć w minimalnym stopniu posłużą przyszłym tłumaczom przysięgłym w przygotowaniach do egzaminu.
ANNA GÓRNIAK jest tłumaczem przysięgłym języka włoskiego, wpisanym na listę Ministerstwa Sprawiedliwości pod numerem TP/17/11. Zajmuje się tłumaczeniami pisemnymi oraz ustnymi z j. włoskiego na j. polski oraz z j. polskiego na j. włoski. Ukończyła administrację na Uniwersytecie Łódzkim, w tym rok studiów spędziła na Uniwersytecie w Turynie, gdzie studiowała prawo w ramach programu Sokrates/Erasmus. Po otrzymaniu dyplomu magistra uzupełniła swoją edukację w zakresie tłumaczeń w Wyższej Szkole Studiów Międzynarodowych w Łodzi. Pasja do języka i kultury włoskiej popchnęły ją także do odbycia rocznego wolontariatu we Włoszech. Tłumaczeniami zajmuje się od 2003 roku. Połączenie pasji do języka z wykształceniem zaowocowało specjalizacją głównie w zakresie tłumaczeń prawnych i prawniczych.
Czy na egzaminie pisemnym na tłumacza przysięgłego można korzystać z glosariuszy?
Tematyka: co radzą tłumacze, którzy zdawali egzamin na tłumacza przysiegłego?
Pod moim wpisem na Facebooku, który dotyczył uwag jednej z tłumaczek, na temat przebiegu egzaminu na tłumacza przysięgłego, znalazłam ciekawy komentarz, mianowicie:
Nie za bardzo zgadzam się z tym, że im więcej słowników się weźmie, tym lepiej.
Czekając na egzamin, widziałam osoby, które wchodziły do Ministerstwa ze słownikami w torbach na kółkach. Czas na ewentualne sięgnięcie do słownika jest, choć tempo pisania egzaminowanych bywa różne.
Zabrałam dwa słowniki ze sobą i jestem zdania, że więcej nie było mi trzeba. Tym bardziej uważam za zupełnie zbędne słowniki “normalne” ze słownictwem ogólnym. Owszem może się przytrafić zaćmienie, ale i z tym można sobie poradzić. Poza tym można zabrać własne glosariusze, choć te widziałam były dokładnie sprawdzane przez komisję przed egzaminem.
WOW, na egzamin można zabrać własne glosariusze? To super! A czy ktoś z czytelników może potwierdzić tą informację?
Pytam, bo przepisy mówią, że w czasie egzaminu pisemnego kandydat może korzystać z przyniesionych przez siebie słowników. Nie ma mowy o glosariuszach (patrz tekst rozporządzenia poniżej).
ROZPORZĄDZENIE
MINISTRA SPRAWIEDLIWOŚCI
z dnia 24 stycznia 2005 r.
w sprawie szczegółowego sposobu przeprowadzenia egzaminu na tłumacza przysięgłego
(Dz. U. z dnia 26 stycznia 2005 r.)
§ 3. 1. W czasie egzaminu niedozwolone jest korzystanie przez egzaminowanego z materiałów pomocniczych, a w szczególności ze słowników, podręczników i innych opracowań, a także pomocy innych kandydatów, z zastrzeżeniem ust. 2.
2. W czasie egzaminu pisemnego kandydat może korzystać z przyniesionych przez siebie słowników.
P.S. Jeżeli korzystałaś ze słowników/glosariuszy na egzaminie, napisz parę słów w komentarzu.
Uwagi z przebiegu egzaminu na tłumacza przysięgłego (2)
Tematyka: co radzą tłumacze, którzy zdawali egzamin na tłumacza przysiegłego?
Wczoraj w komentarzach na blogu znalazłam ciekawą wypowiedź jednej z czytelniczek bloga. Jej wypowiedź dotyczy przebiegu części pisemnej egzaminu na tłumacza przysięgłego.
Zapoznaj się koniecznie z jej sugestiami i praktycznymi radami – to informacje z pierwszej ręki, od osoby, która egzamin na tłumacza przysięgłego ma już za sobą.
Jak taktycznie podejść do egzaminu? O czym nie zapomnieć? Posłuchaj, co czytelniczka bloga radzi zdającym część pisemną:
- jeden rzut oka na tekst źródłowy i od razu przystępować do tłumaczenia – w takim tempie 4 teksty formatu A4 przetłumaczyłam w 3,5 h – resztę czasu poświęciłam na korektę, poprawki, przeczytanie i sprawdzenie prac;
- PAMIĘTAJCIE O ZABRANIU SŁOWNIKÓW, IM WIĘCEJ TYM LEPIEJ! Podczas egzaminu nie wolno wymieniać się słownikami, więc każdy może liczyć tylko na siebie;
- zachęcam, żeby zmierzyć się najpierw z tłumaczeniami na język obcy – na początku ma się więcej energii i siły, warto to wykorzystać do trudniejszej części egzaminu;
- nieprawdą jest, że jest mało czasu na korzystanie ze słowników – oczywiście ciągłe wertowanie pomocy naukowych pożera czas, ale pisząc w normalnym tempie można spokojnie posiłkować się pomocami dydaktycznymi i powinno się to czynić!
- pisać od razu na czysto – ja w sytuacji awaryjnej użyłam korektora taśmowego; inne błędy wystarczy przekreślić i nad/obok wpisać odpowiednie słowo;
- przed oddaniem prac koniecznie przeczytać tłumaczenie – mnie oszczędziło to kilku byków i przeoczeń; w pośpiechu i w stresie to normalne. Lepiej przeczytać tłumaczenie kilka razy niż oddać z “babolami”;
- ponieważ jestem przyzwyczajona do pisania na klawiaturze, musiałam przestawić się na pismo ręczne – przed egzaminem każde tłumaczenie robiłam ręcznie, dzięki temu podczas egzaminu ręka jakoś nie mdlała. 🙂
I parę rad i uwag od innego czytelnika bloga, potwierdzającego uwagi tłumaczki, które zamieściłam we wcześniejszym wpisie:
- tak, faktycznie na sali nie ma zegara
- i zapasowy długopis też się przyda;
- tak, można wyjść do toalety;
- bezwzględnie należy pamiętać o tym, by nie wpisać swojego nazwiska do formuły poświadczającej. Ponoć ‘w tym roku już 2 osoby zostały za to zdyskwalifikowane’. Komisja informuje o tym przed rozpoczęciem egzaminu;
- i jeszcze jedno, proszę pamiętać, że na część pisemną można brać słowniki, tylko na ustną nie wolno, pamiętam kiedyś taki przypadek, że chłopak przyszedł bez słowników ….
- no i takie praktyczne porady: trzeba wziąć ze sobą dowód osobisty i potwierdzenie dokonania przelewu za egzamin.
Bardzo dziękuję w imieniu wszystkich zdających za te cenne wskazówki.
Jak wygląda tłumaczenie ustne na egzaminie na tłumacza przysięgłego? (1)
Tematyka: co radzą tłumacze, którzy zdawali egzamin na tłumacza przysiegłego?
Pod moim wpisem, w którym pisałam jak samodzielnie można przygotowywać się do części ustnej egzaminu na tłumacza przysięgłego, znalazłam wczoraj komentarz tłumaczki, która zdawała ostatnio część ustną egzaminu i umieściła na blogu kilka cennych uwag. Komentarz jest wartościowy i myślę, że warto poświęcić mu osobny wpis na blogu.
Czytelniczka bloga odpowiada, między innymi, na pytania:
1/ jak długie są fragmenty do tłumaczenia podczas tłumaczenia konsekutywnego?;
2/ czy można notować podczas tłumaczenia konsekutywnego na egzaminie?;
3/ na co zwrócić uwagę podczas samodzielnych ćwiczeń w domu?;
4/ co jest ważne podczas tłumaczenia a vista?
Posłuchajmy, co mówi czytelniczka bloga o swoim doświadczeniu egzaminacyjnym z części ustnej egzaminu:
Ad. 1
Z mojego świeżego bardzo doświadczenia na egzaminie ustnym wynika, że nie ma reguły i egzaminator czyta albo każde zdanie w całości, albo dzieli je na części, gdy jest wielokrotnie złożone.
Ad. 2
Zachęcam do notowania podczas tłumaczenia konsekutywnego – tempo czytania jest duże i zawsze może coś nam umknąć.
Ad. 3
Gorąco zachęcam wszystkich do nagrywania tłumaczeń na nośnik i odsłuchiwania nagrania. Warto sięgać po teksty prawnicze, ale i ambitniejsze artykuły prasowe. Tłumaczyć zdanie po zdaniu, na żywo, a potem odsłuchiwać nagranie i wyłapywać błędy. Mówić wyraźnie, dobitnie, lepiej wolniej, ale pewnie niż szybko i niedokładnie.
Ad. 4
Podczas tłumaczenia a vista jest tylko parę minut na zapoznanie się z tekstem – najlepiej wyłapać trudniejsze wyrażenia i od razu zapamiętać ich tłumaczenie, aby potem nie zaciąć się na trudnych sformułowaniach.
Wszystkim życzę powodzenia!
Bardzo dziękujemy 🙂
P.S. Jeżeli zdawałaś część ustną egzaminu, podziel się swoim doświadczeniem z innymi, zostawiając komentarz pod tym wpisem lub pisząc do mnie e-maila.
Uwagi z przebiegu egzaminu na tłumacza przysięgłego (1)
Tematyka: co radzą tłumacze, którzy zdawali egzamin na tłumacza przysiegłego?
Poniżej znajdziesz kilka wartościowych wskazówek i uwag dotyczących samego przebiegu egzaminu. Wskazówki te pochodzą od jednej z czytelniczek bloga, która egzamin ma już za sobą.
Z uwag praktycznych, co do egzaminu pisemnego:
- na sali może nie być zegara, więc warto zabrać zegarek, by kontrolować czas (z telefonu komórkowego oczywiście korzystać nie wolno);
- i zapasowy długopis ;
- egzamin trwa długo, ale można wyjść do toalety, teczkę z tekstami i tłumaczeniami przekazuje się na ten czas Komisji;
- na sali dostępna jest herbata, kawa i woda do picia;
- bezwzględnie należy pamiętać o tym, by nie wpisać swojego nazwiska do formuły poświadczającej, ponoć w tym roku już 2 osoby zostały za to zdyskwalifikowane;
- ogólnie egzamin jest stresujący, jak to egzamin, ale atmosfera naprawdę sympatyczna.
P.S. Bardzo dziękuję czytelniczce za podzielenie się swoimi uwagami!
Czy można obejrzeć swoją pracę po niezdanym egzaminie na tłumacza przysięgłego?
Tematyka: co radzą tłumacze, którzy zdawali egzamin na tłumacza przysiegłego?
O tym, że nie ma odwołania od wyników egzaminu, pisałam jakiś czas temu na blogu. Nie możesz się odwoływać, bo nie przewidują tego przepisy. Dlatego zdziwił mnie e-mail od jednej z czytelniczek, w którym wspomniała, że po negatywnym wyniku egzaminu uzyskała wgląd do swojej pracy. Jeżeli jest taka możliwość, to warto z niej skorzystać. Poniżej umieszczam fragment tego e-maila. Zawarte w nim informacje mogą być cenne dla wielu osób przystępujących do egzaminu na tłumacza przysięgłego.
(…) Egzamin pisałam w połowie lutego 2011 roku, zabrakło mi 7 punktów, dlatego zdecydowałam się na obejrzenie swojej pracy. Nie było łatwo, zadzwoniłam do kierownika Departamentu Organizacyjnego Wydziału Tłumaczy Przysięgłych i umówiłam się na spotkanie.
W biurze udostępniono mi moją pracę, nie mogłam jej kserować ani robić jej zdjęć, mogłam tylko siedzieć przy biurku i robić notatki. System sprawdzania wydał mi się mało zrozumiały, mnóstwo podkreśleń, falek i skrótów oznaczających błędy. Dowiedziałam się między innymi, że słowo „countries” w znaczeniu „kraje” jest błędem, musi być „states” (kontekst wcale nie był nietypowy). Nie rozumiałam wielu poprawek i falek.
Na pewno warto zobaczyć pracę, niestety nikt w biurze nie potrafił wyjaśnić mi zasad oceny i tego, co oznaczają skróty.
P.S. Bardzo dziękuję czytelniczce bloga, że podzieliła się z innymi swoim doświadczeniem egzaminacyjnym.