Ta strona korzysta z plików cookie. Musisz zaakceptować zgodę na ich używanie klikając tutaj

Przygotowując się do egzaminu, ćwicz tłumaczenie na piśmie! Dla większości kandydatów to prawdziwa męka! J. HISZPAŃSKI (19.06.2012)

Poniżej sprawozdanie tłumaczki j. hiszpańskiego, która zdawała część pisemną egzaminu na tłumacza przysięgłego 19 czerwca 2012r.:

Na egzamin przybyło około 16 osób. Komisja bardzo mila, wszystko rozpoczęło się bardzo punktualnie.
Ważna informacja: oprócz słowników można korzystać z glosariuszy sporządzonych osobiście przez zdających. Na początku egzaminu przewodniczący ocenia, czy nie ma w nich nie odpowiednich informacji.

Teksty jakie dostaliśmy:

– Upoważnienie do reprezentacji firmy przy załatwianiu formalności w Organach Celnych (z polskiego na hiszpański);

– Zasady zwiedzania sejmu dla zorganizowanych grup (tekst był prosty, ale wiele osób w różny sposób przetłumaczyło “Sejm”);

– Umowa kupna sprzedaży samochodu (z hiszpańskiego na polski), kruczki to odwrócona okrągła pieczęć, nieczytelny nagłówek (brakowało jednego słowa) i nazwa oddziału regionalnego, gdzie przeprowadza się formalności (był to nadruk komputerowy, z dużą ilością numerów);

– Artykuł z gazety dotyczący nielegalnego zatrudnienia biura adwokackiego przez burmistrza pewnej miejscowości, i które to biuro prowadzone było przez kogoś z jego rodziny. Artykuł dosyć “niewygodny” do tłumaczenia ze względu na bardzo długie i zawile zdania (z hiszpańskiego na polski). Tytuł gazety (tłumaczyć czy nie), odmiana hiszpańskich nazwisk, i trochę ogólnej terminologii prawniczej.

Teksty, w porównania do zeszłorocznego egzaminu w listopadzie były ponoć o wiele dłuższe. Nikt nie wyszedł przed czasem, nie było czasu nawet na ponowne przeczytanie tłumaczeń, ani na odpoczynek, nie mówiąc już o pisaniu na brudno. Długopis z gumka jest absolutnie NIEZBĘDNY. Ostatni tekst (umowa kupna sprzedaży) zaczęłam tłumaczyć na 35 minut przed końcem egzaminu, ręce mi się już trzęsły i nie jestem zbyt zadowolona z rezultatu choć tekst ten był najłatwiejszy.

Moja rada dla przygotowujących się do egzaminu to ćwiczenie tłumaczeń na piśmie (mniej więcej teksty jednostronicowe, czcionka 12 powinny nam zająć do godziny czasu). Jesteśmy przyzwyczajeni do pisania na komputerze, co zajmuje o wiele mniej czasu, niestety na egzaminie nie możemy z komputerów korzystać.

Bardzo ważne jest tez robienie własnych glosariuszy na bieżąco, z prasy i z telewizji.

P.S. Bardzo dziękuję za e-maila i podzielenie się swoim doświadczeniem egzaminacyjnym z czytelnikami bloga. Wiem, że tłumaczka zdała część pisemną. Serdecznie gratuluję sukcesu!

 

Co było na egzaminie ustnym na tłumacza przysięgłego z j. hiszpańskiego, który odbył się 14 grudnia 2011r.?

Autorką wpisu jest Agnieszka Tomaszewska

(prawniczka i tłumaczka przysięgła j. hiszpańskiego)

Szanowni Czytelnicy Bloga,

Jestem świeżo upieczonym tłumaczem przysięgłym języka hiszpańskiego. Chciałabym się z Wami podzielić wrażeniami z egzaminu ustnego oraz z zaprzysiężenia*.

Ponieważ już sporo osób wypowiadało się na temat egzaminu, podkreślę tylko te kwestie, które zwróciły moją uwagę, lub które mam nadzieję rozwieją wątpliwości osób, które w najbliższym czasie zamierzają przystąpić do egzaminu.

1)      Przede wszystkim chciałabym zachęcić do poszerzania wiedzy prawniczej, moim zdaniem jest to warunek konieczny, niezbędny do zdania egzaminu, a zwłaszcza części pisemnej.

2)      Na pewno wiele osób zadaje sobie pytanie, czy poproszenie o powtórzenie fragmentu tekstu podczas egzaminu ustnego może mieć ujemny wpływ na wynik tego egzaminu. Ja poprosiłam o powtórzenie dwa razy. Muszę przyznać, że byłam bardzo zestresowana (pomimo tego, że mam doświadczenie w tłumaczeniach ustnych i zawsze uważałam je za bardzo przyjemną stronę pracy tłumacza, w tym przypadku stres rósł z każdą minutą, aż kompletnie przestałam się skupiać i nie docierało do mnie to, co mówiła pani przeprowadzająca egzamin), tak więc nie było innego wyjścia jak przeprosić komisję i poprosić o ponowne przeczytanie fragmentu, zyskując w ten sposób czas na opanowanie nerwów. Po wyjściu z egzaminu nie byłam zadowolona, martwiłam się tymi powtórzeniami oraz faktem, że moje wypowiedzi były niezbyt płynne, potem okazało się jednak, że komisja wyżej ceni wierność tłumaczenia niż odporność na stres.

3)      Generalnie teksty na egzaminie ustnym są znacznie prostsze niż na pisemnym, aczkolwiek nie są pozbawione „haczyków”. Na egzaminie z języka hiszpańskiego, podczas tłumaczenia konsekutywnego, pojawiło się rozwinięcie skrótu ETA, odczytane po baskijsku. Pojawiało się także sporo nazw własnych.

Moje ogólne wrażenie z egzaminu jest jednak pozytywne, członkowie komisji starali się stworzyć przyjemną atmosferę.

Jeśli chodzi o tematykę tekstów egzaminacyjnych, to były one następujące:

A vista:

1)      Opis sytuacji życiowej kobiety samotnie wychowującej dziecko, będące częścią uzasadnienia wniosku adresowanego do administracji publicznej.

2)      Historia pracownicy wnioskującej o przywrócenie do pracy w związku z niesłusznym zwolnieniem.

Konsekutywne:

1)      Notatka prasowa dotycząca organizacji terrorystycznej ETA.

2)      Wymogi, jakie należy spełnić, aby zarejestrować dziecko urodzone za granicą w USC.

AGNIESZKA TOMASZEWSKA jest tłumaczem przysięgłym języka hiszpańskiego, wpisanym na listę Ministerstwa Sprawiedliwości pod numerem TP/64/12. Ukończyła prawo na Uniwersytecie Łódzkim, w tym rok studiów spędziła na Uniwersytecie w Pampelunie, gdzie studiowała prawo w ramach programu Sokrates/Erasmus. Następnie uzupełniła swoją edukację w zakresie tłumaczeń w IPSKT na  Uniwersytecie Warszawskim. Pracuje w korporacji konsultingowej w Madrycie, gdzie doradza hiszpańskim firmom z branży energetycznej w kwestiach związanych z polskim prawem ochrony środowiska oraz BHP.

* Opis uroczystości zaprzysiężenia na tłumacza przysięgłego, która odbyła się 26 kwietnia tego roku w Warszawie,  ukaże się na blogu w przyszłym tygodniu.

Moje wrażenia z części ustnej egzaminu na tłumacza przysięgłego J. ANGIELSKI (2012)

Witam Panią,
od dłuższego czasu śledzę z zainteresowaniem Pani blog, czerpałam też z niego wskazówki, kiedy przygotowywałam się do egzaminu z języka angielskiego. Niedawno szczęśliwie go zdałam i w tej chwili czekam na zaprzysiężenie. Chciałabym podzielić się swoimi wrażeniami na temat egzaminu, ponieważ komentarze innych użytkowników nieraz mi pomogły, więc i ja w pewien sposób chciałabym się za tę pomoc odwdzięczyć.

Jeżeli chodzi o egzamin pisemny, to mogę podać np. w innym wątku teksty, jakie dostałam, tu jednak nie chcę zajmować zbyt dużo miejsca i dlatego przejdę do egzaminu ustnego:

z pewnością procentuje wcześniejsze doświadczenie w tłumaczeniach ustnych, choćby pod względem panowania nad stresem. Niemniej jednak osoby, które nigdy nie miały zleceń ustnych, też z pewnością nie są na straconej pozycji, gdyż można samemu uczyć się tłumaczeń w domu (lub poprosić o pomoc domowników).

Uczyłam się w ten sposób, że nagrywałam sobie teksty z podręcznika P. Rybińskiej, po czym słuchałam ich, robiłam notatki i nagrywałam swoje tłumaczenie. Jeszcze lepszą metodą jest poproszenie innej osoby o czytanie polskiego tekstu (bez żadnych powtórzeń i innych ułatwień!:)), robienie w tym czasie notatek i następnie tłumaczenie. Przerobiłam wszystkie teksty ze wspomnianej książki, również część z wyboru dokumentów, itp.

W przypadku egzaminu ustnego znowu uważam, że to długość tekstów stanowi jego trudność, gdyż, jeśli jesteśmy dobrze przygotowani pod względem terminologii, to niewiele może nas zaskoczyć.

Co do części a vista, to wspominam ją b. dobrze i uważam, że nie była zbyt trudna. Teksty jednak były dość obszerne (myślę, że ok. 2500 znaków ze spacjami). Pierwszy tekst był fragmentem aktu notarialnego (część wstępna: gdzie, kiedy oraz przed którym notariuszem stawiły się strony w celu zawarcia umowy).

Drugi tekst był najprzyjemniejszy ze wszystkich, a było to przemówienie Przewodniczącego Walnego Zgromadzenia Akcjonariuszy koncernu BP. Wyglądało to bardziej na artykuł prasowy i nie zawierało prawie w ogóle fachowej terminologii.

Co do części konsekutywnej, to nie mogłam poprosić o powtórzenie, choć uważam, że w naturalnych warunkach jest to absolutnie konieczne – przecież tłumacz przysięgły musi tłumaczyć wiernie i dokładnie, natomiat w żadnym wypadku nie może zmyślać, czy pomijać pewnych fragmentów, ponieważ nie zdążył czegoś zanotować lub nie dosłyszał.

Oba teksty były czytane szybko, takim normalnym tempem, jak np. w telewizji, pauzy były po każdym zdaniu, więc poszczególne fragmenty miały różną długość.

Notować mogłam; nie mam zbyt dużego doświadczenia w technikach notacji (przestudiowałam jedną książkę, jednak nie tłumaczyłam nigdy konsekutywnie w naturalnych warunkach), więc zapisywałam możliwie skrótowo czytany tekst (zdarzyło mi się mieć luki w notatkach), a następnie po każdym zakończonym zdaniu mówiłam w oparciu o notatki swoją wersję, która była nagrywana.

Teksty, które dostałam na części konsekutywnej:
– tekst o zawodzie adwokata, dość długi, zawierał np. nazwy organów adwokatury
– tekst nt. ubiegania się o alimenty w przypadku rozwodu z orzeczeniem o winie i bez orzeczenia o winie

Mam nadzieję, że moje komentarze choć trochę się przydadzą i pomogą kolejnym osobom w przygotowaniach do egzaminu.

P.S. Bardzo dziękuję czytelniczce bloga za podzielenie się z innymi swoim doświadczeniem egzaminacyjnym.

Wywiad radiowy z tłumaczką tekstów prawniczych

Od jakiegoś czasu w Radiu TOKFM w poniedziałki można posłuchać audycji pt. ‘TŁUMACZ/KA’.

W tamtym tygodniu gościem red. Tomasza Kwaśniewskiego była p. Anna Konieczna-Purchała, tłumaczka przysięgła j. angielskiego, prawniczka, która zawodowo zajmuje się szkoleniami z zakresu przekładu prawniczego.

Warto posłuchać, bo w wywiadzie była mowa   min. o egzaminie na tłumacza przysięgłego. Tutaj link do wywiadu.

Wskazówki dla osób zdających egzamin na tłumacza przysięgłego

Witam Pani Renato!

Jak już wcześniej pisałam egzamin na tłumacza przysięgłego mam już za sobą. Właśnie przeczytałam kilka wskazówek dotyczących egzaminu jednej z czytelniczek bloga. Myślę, że jest to dobry pomysł zabranie ze sobą długopisu z gumką, gdyż niedopuszczalne jest używanie korektora (wszelkie korekty zaznacza się nad przekreślonym wyrazem). Przed przystąpieniem do tłumaczenia dobrze jest zapoznać się z treścią tekstów i myślę, że najlepiej jest zacząć od tych “trudniejszych”. Czas rzeczywiście jest wyliczony, aby w ciągu 4 godzin przetłumaczyć 4 teksty (najlepiej zmieścić się z jednym tekstem w ciągu godziny, wtedy pozostaje jeszcze kilka minut na koniec na sprawdzenie i poprawienie ewentualnych błędów). Czasu nie jest dużo, ale bez paniki, wystarcza go na tyle, aby w razie potrzeby zajrzeć do słownika. Jeśli chodzi o liczbę zabieranych słowników na egzamin, to tak naprawdę nie ma na to czasu, aby “szperać” we wszystkich słownikach, ale uważam, że dla komfortu psychologicznego lepiej jest zabrać ze sobą tyle, ile się da 🙂 Po prostu czujesz się pewniej.

Jeśli chodzi o treść dokumentów to nie są one najłatwiejsze, dlatego też im więcej przećwiczonych i przetłumaczonych wcześniej dokumentów, tym lepiej.

W części ustnej komisja zezwala na kilkuminutowe zapoznanie się z tekstami, po czym przystępuje się do tłumaczenia. Można wybrać kierunek tłumaczenia od którego jest nam wygodniej zacząć. Należy być skoncentrowanym i szybko notować wszystkie istotne informacje, a szczególnie imiona, nazwiska, nr dowodów, adresy, daty itp. Należy również zwrócić uwagę na to, aby przetłumaczyć i oddać dokładnie treść tekstu z języka, z którego tłumaczymy. Nie oznacza to jednak, że musimy wszystko przetłumaczyć dosłownie. Po prostu treść tłumaczonego tekstu musi zgadzać się z oryginałem. Gdy czegoś się nie zapamięta, a jest to istotne, lepiej poprosić o powtórzenie przeczytanego fragmentu tekstu. Ustna część egzaminu trwa zaledwie godzinę, ale sprawdza nasze umiejętności, zasób słów ( prawniczych), płynność wypowiedzi i wymowę. Różnicą jest to że, w tłumaczeniu ustnym nie ma możliwości korzystania ze słowników, dlatego też warto poćwiczyć wcześniej tłumaczenie konsekutywne i a vista. Pomaga to nam uzupełnić ewentualne braki, ale również osiąga się lepszą płynność wypowiedzi.

Pani Renato, myślę że Pani blog pomógł wielu przygotowującym się do egzaminu tłumaczom. Jeszcze raz dziękuję za pomoc i wskazówki. Nadal będę czekać na nowości z bloga, ale również przykłady dokumentów do tłumaczenia ponieważ istotną rzeczą dla tłumacza jest ciągłe pogłębianie wiadomości. Powodzenia!

P.S. Bardzo dziękuję czytelniczce bloga za e-maila i podzielenie się  z czytelnikami swoimi cennymi uwagami i spostrzeżeniami z egzaminu.

Weź na egzamin długopis z gumką :)

Poniżej przeczytasz wskazówki i rady tłumaczki, która zdawała w tym tygodniu egzamin pisemny na tłumacza przysięgłego:

Witam Pani Renato,

Zgodnie z obietnicą i z wielką przyjemnością piszę do Pani będąc już po egzaminie. Na początku chcę bardzo podziękować Pani za wsparcie – Pani wskazówki ze szkolenia okazały się niebywale pomocne.

Cóż, było to niewątpliwie ciekawe doświadczenie, ale po kolei. Nie będę powtarzać przebiegu egzaminu, wiemy: 4 godziny, 4 teksty i standardowa formułka o prawach i zakazach egzaminowanego. Chciałabym podzielić się z własnymi wrażeniami i wnioskami, choć jeszcze nie znam wyniku egzaminu.

1. Na egzamin warto wziąć długopis z gumką do ścierania. Ja tak zrobiłam (zapytałam komisję czy nie jest zabronione- okazało się, że nie). Dzięki temu moja prace były przejrzyste i schludne. Uniknęłam przekreślania i zapisywania nad przekreślonym wyrazem. Może to drobiazg, ale to bardzo ułatwia sprawę, szczególnie wtedy,gdy chcemy zmienić końcówkę lub początek wyrazu, postawić dużą literkę zamiast małej i tak dalej. Naprawdę polecam to “narzędzie”.

2. Czasu jest naprawdę mało. Na własnym zegarku kontrolowałam czas co 15 minut. Starałam się zmieścić jeden tekst w godzinę. Pisałam bez przerwy przez 4 godziny, bez wychodzenia z sali, dosłownie bez przerwy. Jak postawiłam ostatnią kropkę, to właśnie wtedy minął czas. Zwracam uwagę na to dlatego, że nie należy się długo zastanawiać, tłumaczyć od razu na czysto. Jakby czas był idealnie odmierzony, a tempo tłumaczenia pisemnego przypominało mi tempo tłumaczenia konsekutywnego, przeczytać zdanie i od razu tłumaczyć. Niestety nie zdążyłam już przeczytać tekstów celem ich sprawdzenia

3. Słownik ortograficzny parę razy mi pomógł. W stresie zapomina się podstawowe zasady pisowni.

Cóż, poczekam na wynik egzaminu pisemnego, a następnie mam nadzieję, że będę mogła napisać swoje wrażenia po egzaminie ustnym.

P.S. Bardzo dziękuję czytelniczce bloga za e-maila i chęć podzielenia się z innymi swoim doświadczeniem egzaminacyjnym.

Dlaczego musiałam zwrócić uwagę komisji na części ustnej egzaminu na tłumacza przysiegłego?

Autorem wpisu jest Anna Górniak – tłumacz przysięgły j. włoskiego

A teraz kilka słów o egzaminie ustnym…

Atmosfera przemiła, jak nie na egzaminie. Komisja nie odliczała czasu na przygotowania. Sama decydowałam o tym, kiedy zacząć mówić.

Egzaminowany jest nagrywany. Trzeba trzymać nerwy na wodzy, bo przy tak ogromnym stresie zapomina się najprostszych rzeczy i duka się niesamowicie! 🙂

Zwracam uwagę na to, że można poprosić o powtórzenie czytanej frazy. Lepiej to zrobić, niż „zmyślać” i ryzykować obniżenie punktów za niezgodność treści tłumaczenia z treścią oryginału.

Egzamin trwa około pół godziny. Teksty do tłumaczenia konsekutywnego w moim przypadku nie były czytane szybko, a czytane fragmenty nie były specjalnie długie, także egzaminu pod tym względem nie zaliczam do bardzo trudnych.

A co do meritum…

Spodziewałam się niesamowicie specjalistycznego, bardzo szczegółowego słownictwa i wymyślnej frazeologii, ale jak się okazało, były to rzeczy dość podstawowe. Tekst o środkach finansowych był naszpikowany nazwami własnymi i nastawiony na konsekwencję w tłumaczeniu. Bardzo zaskoczył mnie tekst dotyczący ceremonii ślubnych, a to dlatego, iż według mnie jest to jedna z przyjemniejszych i łatwiejszych działek do tłumaczenia, a ponadto dlatego, iż ta tematyka pojawiła się prawdopodobnie wcześniej, chyba nawet na poprzednim ustnym z włoskiego…

W związku z powyższym podtrzymuję, że nie ma reguły i na egzaminie może być wszystko. 😉

Jeszcze kilka słów krytyki odnośnie egzaminu ustnego. Bardzo mnie irytowało to, że podczas moich przygotowań do tłumaczeń a vista, członkowie komisji rozmawiali między sobą. Egzaminator bawił się swoją komórką, która wydawała z siebie jakieś głosowe komunikaty.

Byłam zmuszona zwrócić uwagę komisji i myślę, że nie ma czego się w tym przypadku bać. Co by było gdybym nie zdała? Może obwiniałabym komisję za wynik egzaminu? Wszak przez nią nie miałabym właściwych warunków do przygotowania się do wypowiedzi… Poza tym atmosfera przemiła.

Życzę powodzenia wszystkim zdającym!

ANNA GÓRNIAK jest tłumaczem przysięgłym języka włoskiego, wpisanym na listę Ministerstwa Sprawiedliwości pod numerem TP/17/11. Zajmuje się tłumaczeniami pisemnymi oraz ustnymi z j. włoskiego na j. polski oraz z j. polskiego na j. włoski. Ukończyła administrację na Uniwersytecie Łódzkim, w tym rok studiów spędziła na Uniwersytecie w Turynie, gdzie studiowała prawo w ramach programu Sokrates/Erasmus. Po otrzymaniu dyplomu magistra uzupełniła swoją edukację w zakresie tłumaczeń w Wyższej Szkole Studiów Międzynarodowych w Łodzi. Pasja do języka i kultury włoskiej popchnęły ją także do odbycia rocznego wolontariatu we Włoszech. Tłumaczeniami zajmuje się od 2003 roku. Połączenie pasji do języka z wykształceniem zaowocowało specjalizacją głównie w zakresie tłumaczeń prawnych i prawniczych.

Nie podpisuj się na swoim tłumaczeniu na egzaminie na tłumacza przysięgłego!

W trzeciej lekcji mojego bezpłatnego szkolenia zwracam uwagę, żebyś nie podpisywała się pod swoją pracą na egzaminie na tłumacza przysięgłego.

Dlaczego podpis na egzaminie Cię dyskwalifikuje?

Dlatego, że prace osób egzaminowanych są ‘kodowane’!

A więc:

1/ nie wpisuj swojego imienia i nazwiska do formułki poświadczającej; i

2/ nie podpisuj się pod tłumaczeniem!

Jak długo czeka się na zawiadomienie o terminie egzaminu na tłumacza przysięgłego od momentu wysłania zgłoszenia do Ministerstwa Sprawiedliwości?

Procedura wydaje się czytelna. Po podjęciu decyzji, wysyłamy do Ministerstwa Sprawiedliwości wniosek o wyznaczenie terminu. Następnie czekamy na pismo z Ministerstwa. Pytanie tylko, jak długo?

Faktem jest, że termin jaki upływa od momentu wysłania zgłoszenia przez kandydata do wyznaczenia terminu egzaminu nie został przez ustawodawcę nigdzie określony. Wielu osobom może to utrudniać   przygotowanie się do egzaminu, bo nie wiadomo dokładnie, jak rozłożyć sobie  przygotowania w czasie.

Termin egzaminu  zależy od wielu czynników, min. od języka, z jakiego zdajesz egzamin, od liczby zgłoszeń, itd. Przykładowo na egzaminie z j. angielskiego 18 i 19 października były dwie grupy kandydatów.

Aby jednak przybliżyć Ci te kwestie związane z długością oczekiwania na wyznaczenie terminu egzaminu na tłumacza przysięgłego, oddaję głos czytelnikom mojego bloga, którzy już zdawali egzamin, a informacjami na ten temat podzielili się w komentarzu do jednego z moich wpisów na blogu.

Posłuchajmy…

Damian: Cześć. Od momentu wysłania zgłoszenia latem do zawiadomienia o terminie egzaminu dwa tygodnie temu minęło około 3 miesięcy. O egzaminie zostałem poinformowany równo na miesiąc przed egzaminem (j.niemiecki).

Maja: Faktycznie, nie ma reguły co do terminów egzaminów. Ja wniosek wysłałam w czerwcu br. (dzięki informacji od Pani Renaty nt. nowelizacji ustawy), bo skorzystałam z niej właśnie do przystąpienia do egzaminu. Pod koniec sierpnia otrzymałam pismo o terminie egzaminu (list otrzymałam dokładnie 21 dni przed terminem egzaminu, więc czasu było tyle, co nic, tym bardziej, że tydzień wypadł mi dodatkowo z uwagi na wcześniej wykupioną wycieczkę). W trakcie egzaminu pisemnego poinformowano nas o tym, że termin ustnego dla tych, którzy zdadzą część pisemną wypada półtora tygodnia później. po nieco ponad tygodniu dostałam telefon od MS, że zdałam część pisemną i że egzamin ustny jest za tydzień – podano dokładną godzinę i miejsce (budynek Ministerstwa przy al. Ujazdowskich, a nie na Chopina, gdzie była część pisemna – notabene sala, w której 2 tygodnie temu odbyło się zaprzysiężenie). Egzamin ustny był w poniedziałek, trwał 30 minut i dopiero w piątek w tym samym tygodniu ogłoszono wyniki – a na ustnym z mojego nieco niszowego języka zdawałam tylko ja i jeszcze jedna osoba. Wiem, że osoby, które razem ze mną zdawały ustny, składały wniosek o wyznaczenie terminu egzaminu jesienią zeszłego roku, na wiosnę tego roku – ja w sumie miałam ogromnego farta, że trwało to dosłownie kilka miesięcy. Inna rzecz, że, jak wspomniałam, mój język jest niszowy, wiem, że terminy egzaminów z języków z tzw. grupy pierwszej są organizowane często.

Moje spostrzeżenia i odczucia z części pisemnej egzaminu na tłumacza przysięgłego j. włoskiego

Autorem wpisu jest Anna Górniak – tłumacz przysięgły j. włoskiego

Jak widać, teksty do tłumaczenia na egzaminie były może niezbyt trudne, jednak czas płynie szybko i trzeba wziąć się od razu ostro do pracy. Teksty prawnicze były dość długie, zwłaszcza pozew. Była w nich chyba jedna pieczęć do opisania, sporo skrótów.

Okazuje się, że na egzaminie może być WSZYSTKO!!!

Aby dobrze się do niego przygotować, należy bardzo dużo tłumaczyć i bardzo dużo czytać tekstów o różnej tematyce, tak aby mieć w głowie „gotowe schematy tłumaczenia”. W dwóch słowach: oczytanie i praktyka.

Czasu jest wystarczająco dużo, choć należy pisać od razu na czysto. Na brudnopis i przepisywanie nie ma szans. Można robić notatki na otrzymanych kartkach, także przy czytaniu tekstu warto zapisywać sobie znaczenia wyrazów, propozycje tłumaczeń. Niestety, pod wpływem stresu, dane wyrażenie, które przyjdzie nam do głowy podczas zaznajamiania się z tekstem i które nam się szczególnie spodoba, może nie przetrwać w naszej pamięci do momentu przelewania treści tłumaczenia na papier.

Pozytywnie zaskoczyła mnie oprawa egzaminu. Myślałam, że będzie w niej dużo ludzi, którzy będą nam patrzeć na ręce i zachowywać się jak żandarmi. Nic z tych rzeczy, komisja była bardzo sympatyczna i tak naprawdę była w jednej osobie na zmianę pełniącej dyżur.

Mimo wszystko organizacja pozostawiała jeszcze sporo do życzenia. Przyjechałam z koleżanką z Łodzi pociągiem tak, by być na miejscu jakąś godzinę wcześniej. W planach miałyśmy toaletę, zmianę stroju, śniadanie. Dla mnie, z pewnych względów osobistych, było to dość istotne.

Przy wejściu powiedziano nam byśmy poczekały. Odpowiedziano twierdząco na pytanie, czy w środku jest bufet i czy będziemy miały wystarczająco czasu na posilenie się przed egzaminem. Niestety, zaczęły przychodzić kolejne osoby (pewnie tak jak ja z koleżanką po raz pierwszy) i w kilka osób do samego końca gnieździłyśmy się przy biurze wydawania przepustek!!!

Po wejściu do środka ledwo zdążyłam kupić sobie wodę mineralną. Sklepik znajdował się na samym dole, sala egzaminacyjna na samej górze, na salę weszłam już po rozpoczęciu egzaminu (tzn. w trakcie wyjaśnień komisji).  Plus był taki, że zezwolono mi na konsumpcję w trakcie egzaminu.

W jednym z komentarzy przeczytałam, że na sali jest kawa, herbata, woda. Na moim egzaminie nie było. Nie było również pod koniec września tego roku na egzaminie z j. włoskiego, który zdawała moja koleżanka. Powiedziała mi jednak, że tym razem egzaminowani zostali potraktowani w sposób właściwy, tzn. zostali wpuszczeni do gmachu ministerstwa nie na minutę przed egzaminem, ale nawet i na godzinę, jeśli przyszli z takim wyprzedzeniem. Wysnuwam wnioski, że nie ma reguły i raczej lepiej być przygotowanym na taką sytuację, jaka spotkała mnie w ubiegłym roku.

Jeszcze jedna rzecz, myślę, że warto zrobić sobie małą przerwę w tłumaczeniu. Można wyjść na korytarz czy do toalety, otworzyć okno, zrobić kilka skłonów, zjeść (no może nie w toalecie 😉 ), czy napić się czegoś dodającego energii. Może to brzmi śmiesznie, ale potem wraca się do tekstów z bardziej świeżym umysłem i samo tłumaczenie idzie sprawniej.

ANNA GÓRNIAK jest tłumaczem przysięgłym języka włoskiego, wpisanym na listę Ministerstwa Sprawiedliwości pod numerem TP/17/11. Zajmuje się tłumaczeniami pisemnymi oraz ustnymi z j. włoskiego na j. polski oraz z j. polskiego na j. włoski. Ukończyła administrację na Uniwersytecie Łódzkim, w tym rok studiów spędziła na Uniwersytecie w Turynie, gdzie studiowała prawo w ramach programu Sokrates/Erasmus. Po otrzymaniu dyplomu magistra uzupełniła swoją edukację w zakresie tłumaczeń w Wyższej Szkole Studiów Międzynarodowych w Łodzi. Pasja do języka i kultury włoskiej popchnęły ją także do odbycia rocznego wolontariatu we Włoszech. Tłumaczeniami zajmuje się od 2003 roku. Połączenie pasji do języka z wykształceniem zaowocowało specjalizacją głównie w zakresie tłumaczeń prawnych i prawniczych.

« Poprzednia stronaNastępna strona »