Ta strona korzysta z plików cookie. Musisz zaakceptować zgodę na ich używanie klikając tutaj

Jak ‘od środka’ wygląda egzamin pisemny na tłumacza przysięgłego? …Z cyklu wywiady z tłumaczami…

Teksty egzaminacyjne na egzaminie pisemnym na tłumacza przysięgłego – J. ANGIELSKI (15.01.15)

Pani Renato,

oto teksty, które były na egzaminie w dniu 15 stycznia 2015 r. o godz. 13:30:

PL->EN

1. ustawa o zmianie ustawy o rehabilitacji osób niepełnosprawnych (w kontekście zmian wymogów dla pracodawców zatrudniających takie osoby) – nie udało mi się znaleźć linka.

2. tekst z Newsweeka: http://biznes.newsweek.pl/denominacja-zlotego-w-1995-roku,artykuly,354468,1.html, do zdania „Stabilizacja cen pozwoliła myśleć o denominacji”.

EN->PL

1. Tekst wyroku: http://www.judiciary.gov.uk/wp-content/uploads/2014/12/r-delezuch-v-chief-constable-r-duggan-v-acpo.pdf, str. 15 od zdania, w którym jest fragment „(…) Underhill J had to consider the decision in Ramsahai (…)” do „preventing the one would also protect against the other”.

2. „Tekst o niechęci banków do poszerzania puli kredytów dla MŚP przy jednoczesnym podwyższaniu oprocentowania: http://www.eib.org/attachments/efs/viwg_credit_guarantee_schemes_report_en.pdf

Od „Public CGSs are used in many developed and developing economies (…)”, str. 9, do „(…) rather than to increase the interest rate charged on loans”.

 

Dorzucam jeszcze 5 praktycznych wskazówek, przydatnych szczególnie dla kandydatów spoza Warszawy (piszę, bo żałuję, że sama tego nie wiedziałam przed egzaminem – byłoby mniej stresu). Jeżeli zechce Pani to umieścić na blogu, to proszę:

1. Nie polecam dźwigania słowników – można się zezłościć i zmęczyć jeszcze przed egzaminem. Większość kandydatów miała… walizki na kółkach (ze słownikami i glosariuszami)! Zdecydowanie polecam to rozwiązanie, bo choć nie ma czasu na wnikliwą lekturę przyniesionych pomocy, to lepiej mieć pod ręką pakiet słowników/glosariuszy, które uważamy za przydatne (np. tym razem cegły PWN-Oxford specjalnie się nie przydały, ale jedna z osób, które zdawały wcześniej, mówiła, że przy poprzednim podejściu były bardzo pomocne).

2. Przy wejściu do Ministerstwa trzeba pobrać kartę gościa. Odzież wierzchnią bierzemy ze sobą na salę egzaminacyjną – tam jest dużo miejsca na wieszaki (przynajmniej jeśli chodzi o stan na dziś w sali 501).

3. W Ministerstwie Sprawiedliwości nie udało mi się znaleźć spokojnego miejsca, w którym można poczekać na egzamin (jedno krzesło w korytarzu a bufet/bistro zatłoczone w porze obiadowej i w 5 min można przesiąknąć apetycznym zapachem obiadu), dlatego…

4. Najbliższe odkryte przeze mnie miejsce, w którym można się zrelaksować i wypić kawę (lub zjeść coś ciepłego), znajduje się na ul. Koszykowej (trzeba iść w stronę skrzyżowania z Al. Armii Ludowej i od tej strony wejść w Koszykową). Nie pamiętam nazwy, ale klimaty włoskie, polecam. 

5. W sali stoły dla kandydatów są od siebie dość oddalone, co pozwala skupić się na pracy. Są ustawione bokiem do długiego stołu, przy którym siedzi komisja – dziwnie, ale da się pisać :). Można sobie wybrać miejsce – kto pierwszy, ten lepszy.

Wyniki 3 lutego, ustne 10 lutego.

CHWALĘ SIĘ! Dzisiaj w ministerstwie jest zaprzysiężenie. Jest na nim GRUPA MOICH TŁUMACZY :-)

Jak wygląda egzamin na tłumacza sądowego w Stanach Zjednoczonych (stan Nowy Jork)?

Pani Renato,

przed paroma miesiącami zdałam egzamin na tłumacza sądowego w stanie Nowy Jork. Chcę podzielić się z czytelnikami Pani bloga moimi doświadczeniami oraz informacją na temat organizacji takiego egzaminu.

Egzamin na tłumacza sądowego w Stanach nie jest odpowiednikiem egzaminu na tłumacza przysięgłego w Polsce.Tłumacze sądowi w Stanach pracują najczęściej na sali sądowej lub podczas składania zeznań pod przysięgą poza salą sądową, np. w kancelariach prawniczych (tzw. depositions). Zaprzysiężani są za każdym razem przed przystąpieniem do pracy. Do ich obowiązków bardzo rzadko należy tłumaczenie pisemne tekstów, dlatego też egzamin na tłumacza sądowego w stanie Nowy Jork nie sprawdza umiejętności przekładu pisemnego. Prawniczymi tłumaczeniami pisemnymi zajmują się wyspecjalizowane agencje językowe.

Kwalifikujący się kandydat musi wykazać się ponadprzeciętną – bliską tej, jaką posługuje się rodzimy, wykształcony użytkownik języka -znajomością zarówno angielskiego jak i języka obcego.

Egzamin pisemny sprawdza poziom znajomości języka angielskiego oraz terminologii prawnej i składa się z następujących pięciu części:

Czytanie i rozumienie materiału pisemnego

  1. Uzupełnianie zdań i rozumienie fragmentów tekstu
  2. Gramatyka i użycie języka
  3. Słownictwo – synonymy, antonimy i idomy
  4. Terminologia prawna

75 pytań typu multiple choice – 90 minut

Po zdaniu części pisemnej kandydat zostaje zaproszony na egzamin ustny. Symuluje on typowe sytuacje, w których tłumacze występują na sali sądowej i składa sie z następujacych sześciu części:

1. Tłumaczenie a vista – angielski

2. Tłumaczenie a vista – język obcy

3. Tłumaczenie konsekutywne – pytania i odpowiedzi (angielski i język obcy)

4. Tłumaczenie symultaniczne – jeden głos (angielski)

5. Tłumaczenie symultaniczne – jeden głos (język obcy)

6. Tłumaczenie symultaniczne – dwa głosy (angielski)

Egzamin ustny trwa około godziny. Pierwsze dwie części, tłumaczenia a vista, nie są na taśmie wideo. Pozostałe części są na taśmie wideo i pokazują jedną lub dwie osoby mówiące w sytuacji symulowanej sali rozpraw. Przed każdą częścią podana jest instrukcja co sposobu wymaganego tłumaczenia: konsekutywne lub symultaniczne. Wszystkie wypowiedzi są nagrywane (tylko audio, nie wideo).

Następne etapy to sprawdzanie karalności oraz udział w seminarium na temat kodeksu etyki zawodowej tłumacza sądowego.

Po pomyślnym przejściu przez wszystkie wymienione wyżej etapy, nazwisko tłumacza zamieszczane jest w stanowym rejestrze tłumaczy sądowych.

W przypadku niezdania którejś  z części egzaminu, można do niego ponownie podejść dopiero po upływie roku.

Szczegółowe informacje można znaleźć na stronie internetowej NYS Unified Court System: https://www.nycourts.gov/courtinterpreter/

 

Czy istnieją ograniczenia dotyczące ilości tekstu na egzaminie na tłumacza przysięgłego? GDZIE SĄ STANDARDY?

W listopadzie, podczas dyskusji panelowej na UMK w Toruniu, jeden z uczestników konferencji sugerował, aby nie było limitu czasu na egzaminie. Proponował, aby każdy kandydat tłumaczył na egzaminie tak długo, jak chce.  Obecni na konferencji przedstawiciele Komisji Egzaminacyjnej odrzucili taki pomysł – względy organizacyjne, wynajęcie sali, itd. całkowicie wykluczają taką możliwość. Zresztą każdy egzamin musi ‘trwać jakiś czas’, zawsze jest jakiś limit czasowy.

Mówiono jednak o ujednoliceniu standardów dotyczących tekstów egzaminacyjnych. Z tego, co wiem, liczba znaków we wszystkich czterech  tekstach egzaminacyjnych nie będzie mogła przekraczać 7.000 znaków w każdej grupie językowej. To wszystko Komisja będzie chciała ‘unormować’ w Regulaminie Egzaminu na Tłumacza Przysięgłego, o którym wspominałam na blogu w tamtym tygodniu.

Obecnie zdarza się niestety – wiem to z bezpośrednich relacji kandydatów na blogu – że teksty do tłumaczenia w różnych grupach językowych są różnej długości. Przykładowo, tłumacz j. portugalskiego, który ostatnio zdawał ministerialny egzamin na TP, otrzymał do tłumaczenia teksty egzaminacyjne, których objętość wynosiła ok. 10.000 znaków!!! Napisał do mnie w tej sprawie e-maila.

Wiem, że członkowie i konsultanci Komisji Egzaminacyjnej zaglądają na mój blog. Chciałam więc zwrócić uwagę na ten ‘palący’ problem. Standardy, o których rozmawialiśmy w Toruniu, są niezbędne. Im wcześniej zostaną wprowadzone, tym lepiej…

Dzień dobry,

chciałbym podzielić się z Panią wrażeniami z egzaminu na tłumacza przysięgłego. A właściwie wątpliwością, co do objętości takiego egzaminu. Objętość czasowa jest nieprzekraczalna, to dla mnie jasne. Czy istnieją jednak ograniczenia dotyczące ilości tekstu?
Sądziłem, że objętość tekstów powinna być przybliżona do normy tłumacza, która w moim przekonaniu wynosi na godzinę około 1,5 do 2 stron (przyjmując za stronę 1125 znaków) wraz z komentarzami tłumacza i zapisami zalecanymi przez KTP.
Ja przetłumaczyłem dwa teksty w całości i dwa połowicznie. Nie z niewiedzy, a  z braku czasu (uznałem też lepiej przetłumaczyć dwa teksty połowicznie niż zostawić jeden całkowicie nieprzetłumaczony, co odbiera 50 punktów i powoduje że pozostałe teksty muszą być doskonałe).
Ogółem “wygenerowałem” osiem stron tłumaczeń. Zamiast jedenastu.
Mogłem to stwierdzić z całą pewnością, ponieważ po egzaminie znalazłem wszystkie cztery teksty w internecie. Mogłem więc sprawdzić dokładną ich objętość. Być może odzwyczaiłem się od pisania ręcznego, ale 10000 znaków ze spacjami to chyba dużo. Wraz z uwagami tłumacza i obowiązkowymi formułami to ponad 11 stron tekstu, na które mamy cztery godziny…
Rozpocząłem pracę od tekstu najobszerniejszego, z języka obcego na polski. Liczył on 3418 znaków ze spacjami, bez uwag tłumacza i obowiązkowych formuł . Po nim, na pozostałe trzy teksty (z których ostatni liczył 3138 znaków) pozostało mi niewiele ponad dwie godziny.
W rezultacie musiałem skrócić dwa ostatnie teksty, na które pozostało około 45 minut.  Bardzo duża objętość tekstów mniej technicznych spowodowała brak czasu mimo zupełnie płynnego i nieprzerwanego tłumaczenia.
Sądzę że dwa niedokończone teksty, a właściwie zrealizowane w ok. 30 %, choć z adnotacją że stanowią tylko fragment tekstu, niweczą moje szanse na zdobycie uprawnień, prawda?

Więcej informacji o egzaminie na tłumacza przysięgłego w Norwegii!

Pod dzisiejszym wpisem, w którym jedna z czytelniczek bloga (tłumaczka j. norweskiego) opisuje swoje doświadczenia z egzaminu na tłumacza przysięgłego w Polsce, pojawił się bardzo ciekawy komentarz, który umieszczam poniżej.

Tym razem, tłumaczka j. norweskiego i polskiego, która uzyskała uprawnienia w Norwegii opisuje dokładnie jak tam wygląda egzamin zawodowy. Jestem przekonana, że informacje te będą cenne dla coraz liczniejszego grona polskich imigrantów w Norwegii. 😉

Dzień dobry!

Zgadzam się z opinia koleżanki. Ja zdawałam egzamin pisemny na tłumacza przysięgłego w kombinacji z polskiego na norweski w Norwegii i jest on zdecydowanie bardziej życiowy niż egzamin w Polsce. Przede wszystkim zdaje się go z własnym laptopem bez dostępu do internetu, ale za to z możliwością ściągnięcia materiałów w domu i zapisania na dysku, który można wnieść ze sobą na egzamin.

Egzamin trwa 7 godzin i składa się z tekstu prawniczego, ekonomicznego/finansowego i technicznego. Ma dwa etapy. Aby dostać się do drugiego etapu, który odbywa się na Uniwersytecie w Bergen, należny przejść przez pierwszy etap pol roku wcześniej, który odbywa się w systemie “domowym”, należny przetłumaczyć tekst i napisać do niego kilkustronicowe uzasadnienie z wykorzystaniem literatury dotyczącej teorii tłumaczenia. Egzamin nie ma etapu ustnego.

Egzamin na tłumacza przysięgłego-ustnego jest osobny i odbywa się w zupełnie innym trybie, również 2-etapowo. Najpierw jest część pisemna (nieco łatwiejsza niż na egzaminie na tłumacza przysięgłego pisemnego) a później ustna. Zdawalność egzaminu w Norwegii jest niestety równie niska jak zdawalność egzaminu w Polsce, miedzy innymi dlatego, że już po pierwszym etapie odpada około 40% kandydatów.

Cenzorzy oceniają bardzo krytycznie nie tylko samo tłumaczenie, ale uzasadnienie, które jest tak samo ważne jak i tłumaczenie. Nawet jeżeli tłumaczenie jest bezbłędne, a uzasadnienie zawiera błędy merytoryczne, czy tez pomyłki, kandydat nie jest dopuszczony do drugiego etapu. Po etapie domowym otrzymuje się cenzurę, gdzie cenzorzy piszą dokładnie jak ocenili tłumaczenie i uzasadnienie tłumaczenia.

Uważam, że równie trudno zdać ten egzamin w Polsce jak i w Norwegii, ponieważ tutaj są inne utrudnienia zamiast egzaminu ustnego i pisania ręcznie, np. tekst techniczny, którego nie ma w Polsce. Mimo to, uważam ten egzamin za bardziej życiowy niż egzamin w Polsce.

Egzamin na TP jest nieżyciowy! Ciekawy głos tłumaczki j. norweskiego + teksty na egzaminie na tłumacza przysięgłego J. NORWESKIEGO

Szanowna Pani Renato,

Chcę podzielić się z Panią i czytelnikami bloga wrażeniami po zdanym egzaminie w parze polski-norweski. Korzystałam z doświadczeń i porad Pani oraz czytelników bloga i mam nadzieję, że moje doświadczenia też się komuś przydadzą. Dla mnie było to podejście pierwsze, i na szczęście ostatnie.

Nie przygotowywałam się jakoś szczególnie przed samym egzaminem. Przygotowywałam się jednak do niego przez całe 10 lat kariery zawodowej, wykonując tłumaczenia pisemne i ustne, robiąc listy terminologiczne (w mojej parze językowej na słowniki można spuścić zasłonę milczenia). Krótko mówiąc: praktykując i przykładając się solidnie do swojej pracy.

Egzamin pisemny:

O tym, że egzamin pisemny jest całkowicie nieżyciowy, nie muszę pisać. Pani rozpowszechniała już na ten temat petycję. Moje obawy z nim związane spowodowane były głównie (poza pisaniem odręcznym) brakiem dostępu do zasobów elektronicznych.

Jak wspomniałam, w mojej parze językowej słowników w zasadzie nie ma (a do tych kilku, które są, należy podchodzić bardzo sceptycznie), więc w mojej codziennej pracy korzystam głownie z aktów prawnych w obu językach, bazy własnych tłumaczeń (wszystko w wersji elektronicznej) oraz zasobów internetowych.  W moim przypadku więc trzeba było napisać egzamin w zasadzie „z pamięci”.

Teksty norweskie

1.       http://www.dagbladet.no/2013/09/14/kultur/meninger/leder1/dbmener/nrk/29269772/

(artykuł prasowy dotyczący wolności prasy)

2.       http://www.domstol.no/no/Enkelt-domstol/-Norges-Hoyesterett/Avgjorelser/Avgjorelser-2009/Sporsmal-om-myggstikk-med-etterfolgende-komplikasjoner-er-en-arbeidsulykke/

(streszczenie wyroku w sprawie o odszkodowanie związane z wypadkiem przy pracy)

Teksty polskie

1.       http://www.rp.pl/artykul/965509.html

2.       wyrok, którego nie zidentyfikowałam w sieci, bo nie było tam zbyt wiele tekstu. Był to sam początek wyroku, więc wyraźnie miał sprawdzić znajomość tego, jak się tytułuje sędziów w poszczególnych instancjach, znajomość skrótów i tego, jak się cytuje ustawy.

Teksty sprawdzały też umiejętność stosowania różnych rejestrów. Bo niby wszystkie teksty okołoprawne, ale w tekstach prasowych trzeba się było wykazać innym stylem niż w tekstach sądowych.

Egzamin ustny

Zaskoczył mnie całkowicie jeszcze mniejszym związkiem z rzeczywistością niż egzamin pisemny, a nie wpadłam na to, że to możliwe. Jako praktykujący w Norwegii tłumacz ustny, posiadający tamtejszą państwową licencję na tłumaczenia ustne (po egzaminie), skażona byłam praktycznym skandynawskim myśleniem, jak też wiedzą z własnego doświadczenia na temat tego, jakie wyzwania niosą ze sobą tłumaczenia ustne różnego rodzaju.

Teksty do tłumaczenia ustnego, o zgrozo, nie różniły się w zasadzie od tekstów na egzaminie pisemnym. Dwa teksty (z j. obcego) były do tłumaczenia a vista, a dwa (z polskiego), do tłumaczenia konsekutywnego, zdanie po zdaniu. Nie mam zastrzeżeń co do idei egzaminowania z tłumaczenia a vista, bo to zdarza się dosyć często w pracy tłumacza sądowego i policyjnego.

Natomiast tłumaczenie konsekutywne tekstu, który nie jest przeznaczony do przekazu ustnego, nie mając tego tekstu przed oczami i nie mogąc pytać o powtórzenie, nie sprawdza żadnych umiejętności, mało tego, może pogrążyć nawet doświadczonego i bardzo dobrego tłumacza ustnego.

W całej mojej dziesięcioletniej pracy, nigdy nie spotkałam się z sytuacją, w której musiałabym tłumaczyć konsekutywnie tekst popularnonaukowego artykułu prasowego, nie mając go przed oczami. Nigdy też pewnie mi się to nie przydarzy. Jeśli zdarza się sytuacja, gdzie tłumacz ma tłumaczyć coś, co ktoś inny odczytuje z kartki, prawem i obowiązkiem tłumacza jest poprosić o kopię tekstu. Coś innego świadczyłoby o ignorancji tłumacza i braku profesjonalizmu.

Dla porównania opiszę, jak wyglądał egzamin na tłumacza ustnego, który zdawałam w Norwegii. Na egzaminie odgrywane były scenki rozmów, były do tłumaczenia monologi oraz tłumaczenie a vista. Egzamin sprawdzał, między innymi, poprawność językową, akcent, operowanie głosem, umiejętność przerywania stronom w odpowiednim momencie i w odpowiedni sposób, umiejętność pytania o wyjaśnienia i doprecyzowania w odpowiedni sposób, umiejętność robienia notatek.

Teksty miały charakter zdecydowanie ustny, czyli taki,  z jakimi tłumacz ustny spotyka się w pracy. Może było w nich nieco większe zagęszczenie terminologii niż to się zdarza w życiu, ale jednak. Zdawalność tego egzaminu jest również bardzo niska.

W mojej opinii powinny być dwa oddzielne egzaminy, osobno na tłumacza pisemnego i ustnego. Ale powinny też sprawdzać umiejętności, które rzeczywiście kandydat na tłumacza powinien posiadać, a nie być tak oderwane od rzeczywistości, jak obecnie.

Pani Renato, może kolejna petycja w sprawie części ustnej egzaminu? Niech egzamin ustny będzie egzaminem ustnym, a nie ustną kopią egzaminu pisemnego.

P.S. Bardzo dziękuję czytelniczce za bardzo ciekawe sprawozdanie z egzaminu i jej krytyczne uwagi jako doświadczonego tłumacza.

Uwagi czytelniczki potwierdzają niestety już po raz kolejny tezę, że egzamin na TP jest nieżyciowy i nie sprawdza praktycznych umiejętności wymaganych od osób, które mają wykonywać ten zawód.

Moja droga do zdanego egzaminu na tłumacza przysięgłego (2)…

Poniżej umieszczam 2 część raportu mojej kursantki on-line, która zdała ostatnio egzamin na tłumacza przysięgłego j. niemieckiego:

…przejdźmy teraz do samego egzaminu.

Bardzo dużo dowiedziałam się o nim od pani Renaty z jej szkoleń, przede wszystkim poznałam zasady formalne wykonywania tłumaczeń przysięgłych, pomocne były także publikacje dr Kubackiego. Tłumaczyłam teksty, a ona je korygowała, więc mogłam poznać moje błędy. Pani Renata ma bardzo dużą wiedzę prawniczą, więc jej uwagi były bardzo cenne.

Niska zdawalność egzaminu wynika z surowych kryteriów oceniania. Można stracić 50pkt, czyli za jeden tekst tylko 12,5 pkt, a kryteriów jest dużo, więc za każde kryterium trzeba mieć prawie maksymalną ilość pkt, aby uzyskać pozytywną ocenę za całość. Za pierwszym razem zdałam część pisemną, niestety nie udało się zdać części ustnej, bo nigdy nic ustnie nie tłumaczyłam i nie miałam doświadczenia w wykonywaniu tego typu tłumaczeń. Czułam się bardzo zniechęcona, ale z racji tego, że włożyłam w to tyle pracy, postanowiłam wyciągnąć wnioski z moich błędów i przystąpić jeszcze raz.

Przede wszystkim tłumaczeń ustnych nie należy zaniedbywać, bo są trudniejsze niż pisemne (przynajmniej dla mnie). Oprócz wiedzy ważna jest odpowiednia technika. Przy tłumaczeniu a vista należy tłumaczyć sobie tekst w myślach przy czytaniu, jak będziemy musieli powiedzieć go na głos będzie łatwiej, nie należy koncentrować się tylko na trudnych słowach, ale na całości, bo będziemy wiedzieć, jak przetłumaczyć trudne słowo, a potkniemy się na prostym sformułowaniu. Musimy mówić płynnie, nie jąkać się i nie robić przerw. Tłumaczenie nie musi być dosłowne, ale logiczne i spójne.

Dobrze jest nagrywać się na dyktafon, wtedy zobaczycie, jak dużo można zrobić błędów. Jeśli chodzi o tłumaczenie konsekutywne (nie jest to stricte tłumaczenie konsekutywne, bo tłumaczy się dokładnie zdanie po zdaniu), trzeba się nauczyć szybko notować skrótami i zapamiętywać w myślach fragmenty do tłumaczenia. Nie wolno robić długich przerw, bo może to mieć wpływ na negatywny wynik. Teraz jest dostęp w Internecie do różnych przemówień polityków, wiadomości i różnych filmów, więc materiału do ćwiczeń nie brakuje.

Za pierwszym razem tak się zestresowałam, że zaczęłam się jąkać, powtarzać, robiłam długie przerwy, więc niestety nie udało się zdać. Za drugim razem zaczęłam regularnie ćwiczyć i przyniosło to efekty J. Oprócz techniki trzeba oczywiście przerobić jak najwięcej tekstów, bo terminologia i składnia też są ważne.

Jeśli chodzi o teksty na egzaminie pisemnym, to nie muszą być tłumaczone dosłownie, ale precyzyjnie, muszą być spójne i logiczne, trzeba zrozumieć kontekst. Nie można tez zapomnieć o zasadach formalnych.

Mam nadzieję, że to, co tu napisałam będzie pomocne dla osób przygotowujących się do tego egzaminu, a przede wszystkim dla tych zniechęconych po nieudanej próbie.

Moja droga do zdanego egzaminu na tłumacza przysięgłego (1)…

Poniżej umieszczam pierwszą część raportu jednej z tłumaczek, która zdała ostatnio egzamin na tłumacza przysięgłego j. niemieckiego i zdecydowała się podzielić z czytelnikami bloga swoimi przemyśleniami. Oczywiście serdecznie dziękuję za przesłane materiały:

Niedawno udało mi się zdać egzamin na tłumacza przysięgłego z języka niemieckiego i chciałam się podzielić moimi doświadczeniami związanymi z samym egzaminem jak i z przygotowaniami do niego.

Po ukończeniu filologii germańskiej raczej nie planowałam tego zawodu, zaczęłam jeszcze studiować finanse i rachunkowość i z tym raczej wiązałam moją przyszłość. Podczas drugich studiów miałam możliwość studiowania i odbycia praktyki w Niemczech w ramach wymiany studenckiej, dzięki czemu mogłam poprawić swoją znajomość języka i zdobyć praktyczną wiedzę.

Życie potoczyło się tak, że dostałam się do pewnej firmy tłumaczeniowej i zajęłam się tłumaczeniami, ponadto miałam też trochę problemy zdrowotne, więc ta forma pracy mi bardzo odpowiadała. W tej sytuacji uprawnienia tłumacza przysięgłego są bardzo przydatne, więc postanowiłam przystąpić do egzaminu. Upłynęło kilka lat, zanim to zrobiłam, bo żeby zdać ten egzamin to trzeba opanować język obcy profesjonalnie w mowie i w piśmie, a poza tym posiadać podstawową wiedzę z prawa i ekonomii oraz opanować język specjalistyczny z tych dziedzin.

Bardzo pomogło mi to, że mam licencjat z finansów i rachunkowości, więc bez problemów radziłam sobie z terminologią z tego zakresu i wpłynęło to na pozytywny wynik egzaminu.  Niestety filologia nie przygotowuje do zawodu tłumacza przysięgłego, pozwala tylko opanować język na wysokim poziomie i nic więcej, a nawet uczy „wodolejstwa”. Tłumaczenia muszą być precyzyjne, nie można w nich pływać. Nie wiem, jak jest na lingwistyce, może jest bardziej praktyczna.

Aby zdać egzamin, trzeba pójść na studia podyplomowe bądź kurs. Ja nie brałam udziału w tych studiach, bo musiałabym daleko dojeżdżać i byłoby to bardzo uciążliwe. Postanowiłam się przygotowywać sama, co było bardzo trudne, ale się udało. Przede wszystkim starałam się dużo czytać różnego rodzaju teksty, książki, gazety, itp. Czytałam i porównywałam polskie i niemieckie kodeksy, te niemieckie czytałam ze słownikiem. Było to bardzo mozolne, ale dzięki temu nauczyłam się składni stosowanej w aktach prawnych i poszerzyłam słownictwo.

Przerobiłam kilka książek ze wzorami dokumentów, przeczytałam artykuły doktora Kubackiego oraz uczyłam się podstawowych pojęć prawnych, szczególnie z prawa karnego, bo cywilne było mi trochę znane.

Tłumacz nie musi tak dobrze znać prawo jak np. adwokat, ale musi znać i rozumieć podstawowe pojęcia oraz kontekst tłumaczeń. Na pewno musi wiedzieć, na czym polega postępowanie sądowe (cywilne, karne, administracyjne).

Jeśli chodzi o ekonomię, to na pewno trzeba wiedzieć, co to jest bilans i znać każdą jego pozycję (wynikają one z zasad rachunkowości). Warto znać instrumenty finansowe, żeby np. odróżniać akcję od obligacji, spotkałam się z „tłumaczką ekonomiczną”, która tego nie rozróżniała. Warto sobie poczytać o makroekonomii, finansach, bankowości. Nie jest to trudne. Tłumacz nie musi dokonywać skomplikowanych obliczeń, ma znać pojęcia i rozumieć je.

Natomiast jeśli chodzi o księgowość, to nie jest to łatwa materia do tłumaczenia i sprawia problemy nawet osobom, które są specjalistami w tej dziedzinie. Zalecałabym dużą ostrożność w tłumaczeniu np. sprawozdań finansowych czy planów kont, jest wiele „pułapek” dla osób, które nie wiedzą, skąd się bierze dane pojęcie. Dobre są warsztaty dla tłumaczy z terminologii księgowej, jednak rachunkowości nie nauczycie się w jeden dzień, do tego musi być dobry dłuższy kurs, a żeby dobrze orientować się w tej dziedzinie, to trzeba skończyć przynajmniej studia podyplomowe. Piszę z punktu widzenia osoby, która studiowała finanse i rachunkowość, prawnik pewnie zwracałby uwagę na inne rzeczy.

 

Wrażenia z egzaminu pisemnego na tłumacza przysięgłego J. NIEMIECKIEGO [II grupa] (11.02.2013)

Byłam w drugiej grupie i zdawałam egzamin o godzinie 13:30. Teksty  na egzaminie były identyczne, jak podane wyżej [we wpisie na blogu z 12.02.2013] z jedną różnicą:  Tekst pierwszy dotyczył moim zdaniem likwidacji niemieckiej spółki z o. o., ponieważ Abwicklung einer GmbH to likwidacja niemieckiej spółki z o. o., a postępowanie upadłościowe to Insolvenzverfahren.

Mam jednak pytanie. W treści o likwidacji spółki pojawił się skrót prawny HGG zamiast standardowego HGB; Handelsgesetzbuch. Niestety nie wiem, czego dotyczy, bo nie znalazłam odpowiedniego tłumaczenia w słowniku ani w skrótach ustaw z tylnej części książki Pana Iluka i Pana Kubackiego, którą sobie skopiowałam. Napisałam Ustawa dotycząca założenia spółki, Handelsgesellschafsgründung. Zdaję sobie sprawę, że może to być nieprawidłowo, ale wolałam napisać cokolwiek niż nic. Za rozwinięcie tego skrótu będę wdzięczna.

Ogólne wrażenia mam dobre. Tłumaczyło mi się dobrze. Podczas, gdy zawsze towarzyszyły mi nerwy, tym razem egzamin pisałam zupełnie spokojnie. W pewnym momencie miałam wrażenie, że znajduję się w ekstazie i nie ma żadnego Ministerstwa, żadnej wielkiej sali i komisji… 🙂

Przebieg egzaminu był standardowy. Najpierw Pan Cieślik [Naczelnik Wydziału Tłumaczy Przysięgłych, Biegłych Sądowych i Biegłych Rewidentów w Ministerstwie Sprawiedliwości, członek Państwowej Komisji Egzaminacyjnej] przeczytał zasady, jakie obowiązują na egzaminie; zasady dot. używania słowników, wspomniał o konieczności stosowania formułek poświadczających i co najważniejsze podkreślił, by nikt się nie podpisywał imieniem i nazwiskiem, co jest jednoznaczne z dyskwalifikacją kandydata. Prosił o wpisanie znaku “x” w miejsce, w którym tłumacz się podpisuje. Wyznaczono termin egzaminu ustnego i przekazano nam termin egzaminu ustnego.

Atmosfera była miła. Pan Kubacki [Konsultant Państwowej Komisji Egzaminacyjnej – j. niemiecki] sprawdzał przyniesione glosariusze, ksera i inne materiały. Mój z grubsza przekartkował i “dopuścił” do użytkowania podczas egzaminu. 11 marca będą ogłoszone wyniki egzaminu. 14 marca wyznaczono termin egzaminu ustnego. Należy zadzwonić do ministerstwa i ustalić godzinę egzaminu. Wszystkim życzę powodzenia 🙂

P.S. Powyższy tekst jest komentarzem do wpisu na blogu z 12.02.2013, w którym przedstawiono teksty egzaminacyjne na egzaminie pisemnym na TP j. niemieckiego, który odbył się w Ministerstwie Sprawiedliwości w tym tygodniu, w poniedziałek 11.02.2013. Bardzo dziękuję czytelniczce za powyższy komentarz i wartościowe uwagi!

« Poprzednia stronaNastępna strona »